wtorek, 19 listopada 2019

Kącik interenetowy: Kanał Cezarego Pazury




















Dzisiaj mowa będzie o platformie youtube, a dokładniej jak sam tytuł mówi o kanale Cezarego Pazury. Kanał wujka Czarka (tak właśnie przedstawia nam się aktor) istnieje na youtube od 8 lipca 2015 roku. Ja odkryłam wujka Czarka jakiś ponad rok temu. Co sprawiło, że na nim pozostałam? Oczywiście sama osoba Cezarego Pazury w sposób w jaki on opowiada jest naprawdę przyjemny dla ucha. Ale nie tylko, treść jest naprawdę interesująca. Znajdziecie tam wiele anegdotek z planów filmowych, dowiecie w jaki sposób powstały dane produkcje, omawiane są także poszczególne w padające w pamięć kultowe sceny z komedii z Cezarym Pazurą. Traficie także na wiele informacji na temat studiów teatralnych, co dla osoby która myśli nad aktorstwem jest moim zdaniem bardzo przydatne, historia PRL-u i właściwie to najbardziej skradło moje serce. Uwielbiam słuchać takich historii, a jeszcze opowiadane przez wujka Czarka to po prostu poezja. Czasem nawet w tych historiach znajdowałam siebie, jeżeli dotyczyły lat 90, a w historiach dotyczących wcześniejszych lat moich rodziców. Można się wiele dowiedzieć o historii teatru i kina. Jeżeli tylko się tym interesujesz wpadaj na kanał wujka Czarka :) Dla przyszłych aktorów te informacje też okażą się przydatne bo z tego co wiem to właśnie znajomość historii teatru jest bardzo ważna na tym kierunku studiów. Co więcej w jednym z odcinków wujek zabrał nas do Warszawskiej szkoły filmowej, no także sami widzicie, że jest ciekawie. W jego filmach mowa też jest o innych ważnych i znanych osobach nie tylko aktorów. Oprócz takich ciekawy, inspirujących i pogłębiających wiedze tematów jest też z czego się pośmiać :) Mówimy o Cezarym Pazurze, więc chyba nie musiała tego wam mówić, to z góry oczywiste. Dodam jednak, że w niektórych filmach pojawiają się inni youtuberzy. Nie wiem czy wiecie, ale na początku swojej przygody z youtubem Cezary Pazura pojawiał się na kanale Blowka i on także bywa w jego filmach. Niektóre tytuły filmików wujka Czarka to: Proszę ZAGRAĆ MEKO! JAk wspominam egzaminyNOWY JORK z WUJKIEM CZARKIEM! Ile aktorzy dostają za reklamę? Kilerów 2-óch! Te sceny przeszły do historii.

Myśle, ze na tym kanale wiele osób znajdzie coś dla siebie. Jak widzicie nie tylko fani aktora i polskich starych komedii, ale też miłośnicy historii kina i teatru, a przede wszystkim ogromną dawkę wiedzy znajdą tu przyszli aktorzy.
Chcecie dowiedzieć się czegoś ciekawego, a przy okazji pośmiać się i mile spędzić czas? Zajrzyjcie Na kanał Wujka Czarka: Kanał: Cezary Pazura

poniedziałek, 11 listopada 2019

Pamiątki z Zakopanego

Dzisiaj przychodzę do was z ostatnim wpisem na temat Zakopanego, tym razem będę się po prostu chwalić.  Czyli pokaże wam co mniej więcej kupiliśmy w Zakopanym. Z tego względu, że na każdym kroku stoją drewniane stragany, butki czy sklepiki, jak dla kogo lepiej brzmi, zaszaleliśmy lekko mówiąc z zakupami. Co tu więcej mówić, zapraszam:


Korale to były moje must have, jeżeli chodzi o pamiątki z Zakopanego. A jak tylko zobaczyłam korale połączone z chustka, no wiedziałam że one będą moje :)




Zestaw do kuchni łyżka, deska, talerz, nożyk i solniczka i pieprzniczka, kosztował nas chyba 28 złotych. Ale kupiliśmy go, ze względu na sowy, czyli właśnie solniczka i pieprzniczka. Musicie coś o mnie wiedzieć. W ostatnich miesiącach strasznie jaram  się drewnem w domu i zaczęłam powoli gromadzić dodatki w tym stylu i powoli wprowadzamy w naszym domu zmiany. Widoczny drewniany kubek kosztował około 20-25 złotych.


Kolejny kubek, który był droższy bo kosztował ok. 30 złotych i właściwie ten kubek kupił sobie mój mąż. 


Nie pamiętam szczerze mówiąc kosztu domku, ale on miał być prezentem.  Koniec końców zdecydowaliśmy się na chustę góralską jako prezent, której zdjęcia niestety nie mam, a domek został z nami.




O tej poduszce marzył mój synek od dłuższego czasu. Historia z tym zakupem jest dosyc ciekawa. Kojarzycie takie maszyny do losowania zabawek. Otóż zabawilismy się czymś takim, zauważyłam, że leży w czymś takim leży telefon. Oczywiście nic nie mówiłam bo wiadomo jak dzieci mogą zareagować. I nie myliłam się bo mój kochany mąż postanowił odchodząc już od maszyny wszystkim nam o tym oznajmić.  Zaczęło się tato ! Wyciąg ten telefon! I płacz bo wiadomo jak działające maszyny było to mało prawdopodobne. I mieliśmy jeden z małych kryzysów bo mój synek potrafi być uparty i ciężko było mu wytłumaczyć dlaczego nie da się tego telefonu wyciągnąć. Ale od razu pomyślałam o tej poduszce, że ja gdzieś tam widziałam po drodze. Wiem, że nie powinno się w ten sposób pocieszać  dzieci, ale to były wakacje, pierwsze takie wspólne trzeba wtedy i dzieciom i sobie odpuścić. Całą sytuacja wydarzyła się na Głubałowce. A koszt takiej poduszki to ok. 25 zł


Spódniczki dla mamy i córki, gdy to zobaczyłam serce mi szybciej zabiło, ale były zbyt drogie ponad 100 złotych, więc zrezygnowałam. Trochę dalej pan sprzedawał spódniczki dla dziewczynek za 20 zł. Więc kupiliśmy naszej księżniczkę. Kilka kroków dalej ponowne te same spódnice co na początku tylko tym razem za dwie 65 złotych. Jak ja żałowałam zakupu tej za 20, no ale cóż już było po fakcie. Przynajmniej sobie zakupiłam za 35 złotych. Będąc już domu stwierdziłam, że dla mojej trzylatki  ta czarna koronka mogła by być nie wygodna, więc i tak dobrze wyszło. A tak naprawdę nic straconego bo można kiedyś jej jeszcze dokupić przez Internet. Ale tak szczerze mówiąc to i tak fajnie wyglądamy w takich trochę różnych, ale podobny spódnicach. Zresztą to nie jest najważniejsze w życiu, więc szybko porzuciłam ta myśl o tym, że się pospieszyliśmy i cieszyłam się naszym wyjazdem. 


Taką czapkę kupił sobie mój mąż. Na początku miał chrapkę na góralski  kapelusz, ale koniec końców zdecydował się na coś praktyczniejszego. A, ze jego żona zawsze na starych filmach zachwycała się tym nakryciem głowy, stwierdził, ze może sobie go kupić. Szkoda tylko, że nie było w ciemniejszych szarych albo brązowych kolorach. Niestety nie pamiętam kosztu tego zakupu.


Drewniana harmonijka (Wspomniałam już, ze mam bzika na punkcie drewna?) Wzięliśmy ją bo kosztowała chyba 12 złotych, a na innych straganach widziałam droższe. Jednakże w domu znalazłam na niej drugą cenę 28 złotych i tak naprawdę nie mamy pojęcia ile ona kosztowała. Gdybyśmy wiedzieli, że ta droższa to cena prawdziwa, nie zdecydowalibyśmy się na nią. No ale było już po fakcie, więc nie roztrząsaliśmy tego :)  

Potencjalnie to tyle z naszych zakupów, oczywiście był jeszcze tam taki baranek z gumy, który się rozdarł. Szymon kupi sobie klocki lego, ale nie takie oryginalne, takie za 10 złotych. Kamilka wzięła sobie też torebkę, ale zapomniałam sobie o niej i nie zrobiłam jej zdjęcia. 
Jak widzicie trochę sobie zaszaleliśmy, ale oszczędzając na czymś innym mogliśmy sobie pozwolić. Wiedzieliśmy też, że w takich turystycznych miejscach trzeba się liczyć, że z dziećmi trochę się wyda. Jednak zaskoczył mnie widok tylu sklepików. W zasadzie były one wszędzie, gdzie się człowiek nie ruszył. Co tak naprawdę trochę zabija klimat gór. Na szczęście piękne widoki zwłaszcza Giewontu wynagradzają wszystko. 


wtorek, 5 listopada 2019

Imperium grzechu- Meghan March











Tytuł: Imperium grzechu
Autor: Meghan March
Kategoria: Romans
Liczba stron: 224
Data wydania: 14.08.2019 r.
Wydawnictwo: editiored



Dzisiaj przychodzę do was z trzecim tomem z serii Mount. W tej części autorka postawia na akcję, ale nie mogę powiedzieć, ze dużo się dzieje. Prawdę mówiąc do tej ostatniej części w ogóle mnie nie ciągło. Pierwsza połowa ciągła mi się nie miłosiernie, a nie są to długie książki bo mają po ponad dwieście stron. Były też chwile ciekawe nie dające oderwać się od książki, ale to dopiero po tej pierwszej połowie. Szczerze mówiąc nie do końca kupiłam tą historię. Jest to romans, także ma on za zadanie umilić nam czas i nie trzeba od niego za wiele wymagać. Dla mnie jednak wszystko zbyt szybko się rozwinęło. Po tych dwóch tomach wiemy, że nasz główny bohater jest bezwzględnym mężczyzną, władającym mroczną stroną Orleanu, narkotyki, zabójstwa, kasyna te sprawy, ale szczerze mówiąc autorka nie wchodzi w szczegóły więc do końca nie wiemy czym się Lachlan Mount zajmuje, ale mniejsza oto. W tej części jest nie co, albo i nawet bardzo wybielany. Bo otóż to nasz bezwzględny, potrajający zabijać bez mrugnięcia okiem mężczyzna jest tak naprawdę "dobrym" człowiekiem. Przynajmniej  tak nas nakierowuje autorka. Dla mnie jednak jest to dość nierealna postać taki hmm trochę Robinhood tylko zamiast kraść to zabija. Mogę się zgodzić z tym, ze nie każdy wplątany w mafijne sprawki jest zły do szpiku kości, ale twierdzić że zabijanie drugiego człowieka dlatego, ze był zły, do tego nie czuć w tym żadnych wyrzutów sumienia jest w pewien sposób dobre, to trochę nierealnego no nie.
Bardziej jednak chce się czepić postawy Keiry. W tej części nie miała w ogóle wątpliwości co do Lachlana. Wydaje mi się, ze bardzo łatwo zapomniała o tym, ze ten człowiek groził jej zamordowaniem jej bliskich, jeżeli  nie spełni jego warunków. Owszem dowiedziała się, że osoby które zostały przez niego zamordowane byli złymi ludźmi i często dzięki temu ratował komuś (zapewne bezbronnemu) życie. Ale czy z tego względu przestałabym się go bać, nawet jeżeli z jakiś powodów bym się w nim zakochała? Dlatego też jest to dla mnie grubymi nićmi szyte. Nie  mogę jednak stwierdzić, że źle spędziłam czas przy tej serri, bo była ona dla mnie ciekawa i wciągająca. Pierwsze dwie części przeleciały mi za mrugnięciem oka. Trzecia część owszem trochę mnie zwiodła, ale nie była zła. Jest to seria po którą miło sięgnąć po ciężkim dniu.
Ale co się w ogóle dzieje w trzeciej części, bo o tym nie zdążyłam wam wspomnieć. Druga część kończy się atakiem na głównych bohaterów, oczywiście zostają postrzeleni, bynajmniej Lachlan, nie pamiętam jak Keira w każdym bądź razie odniosła jakieś tam rany. Jeżeli ktoś odważy się zaatakować Mounta i uwaga jego kobietę musi liczyć się z konsekwencjami. I to jest wątek główny. Nasz główny bohater idzie się zemścić za tą niesubordynację, mordując tych, którzy w jego mniemaniu są winni zaistniałej sytuacji, zbudzając przy tym postrach w mieście. Kolejnym wątkiem jest przeszłość Lachlana w tej części dowiadujemy się wszystkiego co skłoniło naszego bohatera do bycia kimś takim, ale także ukazana jest nam jak powyżej wspomniałam jego "dobra strona". Keira przekonuje się, że nie jest on taki zły jak o nim mówią. Bohaterów także dogania przeszłość, tajemnicza osoba, która wkracza w życie Keiry bo w życiu Lachlana jest cały czas. Powieść nie toczy się jednak tylko wokół potężnego Mounta, ale i Keira dostała swoje trzy grosze, zmieniła się  przez te trzy tomy. z kobiety, niepewnej i skrytej stała się pewną siebie kobietą zasługującą na uznanie ojca. Jest tu wiele, rzeczy mało realnych nawet w zachowaniach bohaterów do których mogłabym się przyczepić. Ale chcąc ostatecznie podsumować całą serie muszę stwierdzić, że nawet miło spędziłam przy niej czas, chociaż oczekiwałam, chyba większego dreszczyku związanego z pracą naszego bohatera. Autorka ten aspekt potraktowała bardzo luźno bez większych dramatów. Cała seria pozostaje w takiej ramie lekkich romansów, niczego nie wniesie do naszego życia, ale da miłą rozrywkę i pozwoli ciekawie spędzić czas.

poniedziałek, 21 października 2019

Lili w krainie baśni- Nadiia Prystai









Tytuł: Lili w krainie baśni
Autor: Nadiia Prystai
Ilustrator: Synyshyn
Kategoria: Literatura dla dzieci
Liczba stron: 112
Data Wydania: Wrzesień 2019 r.
Wydawnictwo: Dreams




Jest to historia dziewczynki, która była wychowywana przez starą kwiaciarkę. Pewnego dnia dostrzegła, że wszystkie jej koleżanki mają mamy i zaczęła zadawać pytania. Staruszka wiedziała, że nadszedł moment, aby Lilii wyruszyła w świat w poszukiwaniu własnej mamy. Tak tez się stało Lilii wraz ze swym małym przyjacielem wiewiórką o imieniu Szpok weszli do ciemnego lasu. Ten sam las w którym do niedawna bawiła się, zbierała owoce podziwiała śpiew ptaków. Teraz był jakby opustoszały, ciemny i zimny. Nie miała pojęcia dlaczego. Niewiedziała, że jest to dzieło złego Kornegiusza, który chciał zniszczyć cały świat dobrych baśni. Jak się okazało tylko ona dziewczynka o odważnym sercu zdoła go pokonać. Jednak Lilii nie była o tym przekonana, jej celem było znalezienie mamy. Była ona jednak dobrą i waleczną dziewczyną nauczoną, aby nie zostawiać innych w potrzebie dlatego też w końcu się zgodziła. Wyruszyła w straszną i ciemną podróż do zamku w którym mieszkał zły Kornegiusz.

Autorka stworzyła niezwykły świat, dzielący się na świat przyjemnej, radosnej w kolorach dobrej baśni oraz tej mrocznej, ciemnej złej baśni, przez którą aż ma się ciarki na ciele. Doskonale wprawiła młodszych  czytelników w mroczny klimat. Feja w którą zmieniła się dziewczynką musiała przebrnąć przez wiele dziwnych i strasznych oraz niebezpiecznych miejsc, uciekała przed smokiem, szła po mokradłach, przechytrzyła wiedźmie, a przy tym otaczał ją ciemny, smutny i przerażający las, któremu skradziono kolory radości. Lili oprócz Szpoka towarzyszy też łabędź o imieniu Din. Został on przydzielony do pomocy dla Lili przez królową kwiatów. Ma on zdolność do przeistaczania się w inne zwierzęta i w wielu sytuacjach broni naszą bohaterkę

Jest to historia o sile, walce, determinacji, pomocy potrzebującym i odnajdywaniu siebie samego. Historia choć mroczna przystosowana dla dzieci w wieku szkoły podstawowej. Świat w niej został ciekawie wykreowany, a ilustracje dodają ciekawości całej historii.

wtorek, 15 października 2019

PS. Kocham cię na zawsze- Cecelia Ahern














Tytuł: PS. Kocham cię na zawsze
Autor: Cecelia Ahern
Seria: PS. Kocham cię
Kategoria: Literatura obyczajowa
Liczba stron: 448
Data wydania: 16.10.2019 r.
Wydawnictwo: Akurat



PS. Kocham cię, najlepsza powieść obyczajowa jaką czytałam. Wydana 2004 roku i oto piętnaście lat później otrzymujemy kolejną część. Mamy możliwość powrotu do życia Holly… Do listów        Gerry'ego… Akcja powieści rozpoczyna się siedem lat od śmierci Gerry'ego, siostra Holly, Ciara namawia ją na udział w podcaście w którym ma opowiedzieć o listach od swojego zmarłego męża i o tym jak one wpłynęły na jej dalsze życie. Ulegając rozpoczyna kolejną przygodę z listami, która nie do końca jej się podoba. Nie chce wracać do przeszłości, nie chce żyć z duchem. Zwłaszcza teraz gdy wyszła na prostą, gdy wszystko w jej życiu zaczęło się na nowo układać.





Siedzę nad pustym plikiem i nie wiem co napisać, aby ująć wszystko co czuje po skończeniu książki. Gdy przekręciłam ostatnią stronę zadałam na głos pytanie: I co ja mam teraz zrobić? Jak mam wrócić do normalnego życia? Jak? Jak mam zabrać się za kolejną książkę? hę? Kto mi powie ? Przecież żadna nie dorówna tej... To chyba się zwie kac książkowy?
Śmierć- Najdzieja, te dwa słowa charakteryzują tą książkę. śmierci jest w niej dużo, ale jest też dużo nadziei. Na życie, na życie po życiu, na zostanie zapamiętanym, na to aby żyć dalej mimo, że życie, a raczej śmierć wyrwała ci serce. Płacz, łzy śmiech to dostaliśmy w pierwszej części i w drugiej jest tak samo. Po prostu Ceccelia Ahern rozkłada emocjonalnie na łopatki i tyle. Chce mi się płakać za Gerrym, za Holly, za tą serią... Chce więcej, proszę chce wrócić do tej przygody jeszcze raz.  


 Nasza bohaterka zostaje poproszona o pomoc w napisaniu listów dla bliskich przez osoby nieuleczalnie chore. Gdy podcast ujrzał światło dzienne powstał klub o nazwie PS. Kocham cię. Holly nie była tym zachwycona, bała się cofania do przeszłości, otwierania ran na nowo, bała się cierpienia, bała się uwikłania w przeszłości w raz z duchem Gerrego. Jednak osoby należące do klubu mieli wielką determinacje i w zasadzie nic do stracenia, bo już z każdym dniem tracili to co było dla nich najcenniejsze i każdy dzień był na wagę złota. Chcieli zyskać życie po śmierci dla siebie i dla bliskich.
Holly cały czas płynie myślami ku klubowi i Gerry'emu nie daje jej to spokoju. Jest bardzo rozkojarzona i pogubiona. Boi się, że pomoc ludziom z klubu ją cofnie, ale czy rzeczywiście tak będzie? Aby się dowiedzieć sięgnijcie po PS. Kocham cię na zawsze. Nie pożałujecie tego zwłaszcza jeżeli lubicie obracać się w obyczajówkach czy romansach. Końcówka rozwaliła mnie na kawałki, a w zasadzie jedno zdanie, którego wam nie zdradzę, ale powiem wam jedno moje emocjie, uczucia wybuchły różnorodnością, radość, ból, cierpienia, strach, nadzieja, szczęście wszystko zawarte w jednym, krótkim zdaniu. Ryczeć mi się chce na samą myśl o... o tym wszystkim, nie potrafie odłożyć tej książki chce zacząc ją od nowa i kto wie może i tak zrobie za pewien czas, zaczynając od pierwszej części. To są właśnie te powieści do których chcesz wracać i które mogłby by się nie kończyć.
Czekam na kolejną część, oby taka się pojawiła, czekam na ekranizacje, no ta to się już musi pojawić, oczywiście z Hilary Swank i Gerardem Butlerem.

Na koniec wspomnę o okładce, moim zdaniem jest przeurocza, prosta i delikatna, niby nic, ale robi wrażenie. Tylko ten znaczek w rogu o kontynuacji bym jednak usunęła jakoś tak nie pasuje do całości.

PS. Kocham cię na zawsze nie da się jej odłożyć, nie da się przy niej nie zaśmiać, nie da się przy niej nie rozpłakać.  Nie da się jej nie pokochać.

środa, 9 października 2019

Dwoje dochowa tajemnicy- Karen M. McManus













Tytuł: Dwoje dochowa tajemnicy
Autor: Karen  M. McManus
Kategoria: Thriller
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Prószyński i Ska
Data wydania: 3.09.2019 r.




W Echo Ridge w tajemniczych okolicznościach pięć lat temu zginęła dziewczyna mianowana królową balu, siedemnaście lat wcześniej, także zaginęła dziewczyna w podobnym wieku. Była ona ciotką Ellery i jej brata bliźniaka. Ellery i Ezra są zmuszeni, aby zamieszkać w tym mieście u swojej babci, której prawie nie znają. Po jakimś czasie w mieście zaczynają pojawiać się anonimowe pogróżki  nawiązujące do wcześniejszych przestępstw. Ellery od zawsze była zafascynowana książkami i filmami detektywistycznymi, jej motorem była ciekawość co stało się z jej ciotką. Ich matka nie wiele o niej mówiła, a raczej w ogóle. Zdawać by się mogło, że w życiu Ellery są same tajemnice.

Główną bohaterką jest oczywiście wspomniana Ellery, ale nie tylko, historię możemy poznawać także z perspektywy Malcolma, brata chłopaka zamordowanej pięć lat temu dziewczyny Declana. Był on jednym z podejrzanych, ale nigdy nikomu nic nie udowodniono. Rozdziały prowadzone sa na zmianę raz opowiada nam o wydarzeniach Elery, następnie Malcolm. Jak się możecie domyślać tą dwójkę coś połączy. Było to do przewidzenia od pierwszych rozdziałów.
 Obiecuje nam się historię pełną tajemnic, miasteczko, które jest straszne, niechciane, tajemnicze. Nie było ono, aż takie przerażające. Dziwiło mnie trochę zachowanie bohaterów, bo no cóż, gdyby w waszym mieście nagle pojawiały się pogróżki o morderstwie i tak by się złożyło, że właśnie to wy bylibyście na celowniku? To chodzilibyście po tym mieście swobodnie czy raczej chcielibyście z niego zwiać? Ja wybrałabym to drugie, zwłaszcza jeżeli dopiero co bym się do niego wprowadziła i wiedziała, że siedemnaście lat temu ktoś porwał moją ciotkę.  Autorka mogłaby to trochę inaczej poprowadzić i wpleść więcej dreszczu.
Jest to lekki thriller młodzieżowy, który tylko mrugnie jak zaczniesz go czytać. Wszystkie domysły szlak trafia przy rozwiązaniu zagadki, do końca nie wiedziałam kto stoi za grozą wywołaną w miasteczku i czy wszystkie morderstwa są ze sobą połączone. Wszystko analizujemy wraz z Ellery i wydawało by się, że już mamy rozwiązanie na tacy, ale zawsze trop był mylny. Książka też zaskakuje elementami związanymi z życiem, a raczej przeszłością  tej dwójki.
Mimo wszystko fajnie czytało mi się ta książkę i ciężko było mi się od niej oderwać. Pragnęłam rozwiązać wszystkie zagadki i tajemnice, bałam się, ze coś złego stanie się bohaterom. Do niektórych z nich miałam mieszane uczucia, na przykład Malcolma i Declana bardzo ich polubiłam i na początku przez myśl mi nie przeszło, że mogą stać za tym wszystkim. Ale w połowie książki zorientowałam się, ze za bardzo im ufam. Ale czy słusznie? Tego musiałam dowiedzieć się kończąc książkę i wy też musicie sięgnąć po książkę jeżeli chcecie poznać odpowiedź na to pytanie.

To są moje początki z thrillerami, ale coś czuje, że na tym się nie skończy. Powoli wsiąkam w ten świat i podoba mi się to rozwiązywanie tajemnic.

A wy lubicie thrillery czy jednak wolicie inne gatunki ?

wtorek, 8 października 2019

Wiewiórczy Zakątek- Adam Studziński










Tytuł: Wiewiórczy Z@kątek
Autor: Adam Studziński
Ilustracje: Monika Urbaniak
Kategoria: Lieratura dziecięca
Liczba stron: 124
Wydawnictwo: Dreams
Data wydania: Wrzesień 2019



Wiewiórczy zakątek jest GENIALNY. Druga książka Adama Studzińskiego i już wiem, że jest moim ulubionym autorem książek dla dzieci. Wiewiórczy zakątek, mówi o jakże współczesnej sprawie jakimi są media społecznościowe i to w taki sposób, że wow. Tola i Milena zostają same w domu. Milena jest starszą siostrą Toli i ma się nią zająć. Wybierają się więc do Parku w swoje ulubione miejsce zwanym Wiewiórczym zakątkiem. Tam jednak okazuje się, że robotnicy chcą zniszczyć ich zakątek na rzecz parkingu. Obie siostry próbują wymyśleć coś, aby powstrzymać robotników. Między wydarzeniami starsza siostra opowiada Toli historyjki o Zakątkowie w którym rządził król Hugon. Zakątkowo w bajkach opowiadanych przez Milenę odnosiło się do Społka, czyli takiego naszego Facebooka na którym nasza młodsza bohaterka marzyła mieć własne konto. Każda bajka dotyczyła innego zagadnienia, Danych osobowych, uzależniania od Internetu, Influencera, a nawet mowa jest o hejcie. Niewątpliwym plusem książki jest to, że pod niektórymi rozdziałami mamy definicje tych zagadnień. Autor nie mówi tylko o złym wpływie mediów społecznościowych, ale i podkreśla, że może być bardzo pomocny. A jak to rozegrał to mistrzostwo, połączył tak zgrabnie bajki opowiadane przez Milenę, marzenie Toli o Społku i teraźniejsze ratowanie przez dziewczyny własnego zakątka, chylę czoła nad tą książką. Macie tu niemal  wszystko dotyczącego życia w internecie, chwalenie się życiem, które nie zawsze jest kolorowe, głupie pójście za modą, niebezpieczny hejt. Jak to fajnie Milena przeniosła temat hejtu w bajkę o Zakątkowie, w tej części głównym bohaterem był myszołam. Acha bo nie wspomniałam. Każda część bajki o różnych bohaterach znajdujących się Zakątkowie. Dlatego ta książka jest dla mnie niezwykła, w zasadzie opowiada dwie historie w jednej książce. Jestem tak zachwycona, że czekam na kolejne książki tego Autora.
Do tego przepięknie jest zilustrowana, a okładka tylko zachęca do sięgnięcia po tą książkę. Ach te wiewiórki :)

O pierwszej książce autora przeczytacie tu :Recenzja Chciejosztuczek

czwartek, 3 października 2019

Podsumowanie Wakacji

No tak miną już miesiąc po wakacjach, a ja jeszcze nie zrobiłam żadnego podsumowania wakacyjnych miesięcy. A działo się, działo, zarówno czytelniczo jak i życiowo. Zaczne od tego, że moje dzieci są już starsze. Szymon w czerwcu skończył pięć lat o czym wam już pisałam, ale we wrześniu nasza księżniczka zamieniło dwójkę w trójkę :) I ach i och chciałabym wam tu się wygadywać jacy oni byli mali, a jakcy są już duzi :) Jak co roku... więc najlepiej będzie przejść dalej. Zatem cofnijmy się do lipca. Bo właśnie wtedy po raz pierwszy wyjechaliśmy na nasze wspólne rodzinne wakacje, stali czytelnicy więdzą, że był to Zakopany. Jakże ja lubie wracać wspomnieniami do tych chwil. Chociaż z dwójką małych dzieci nie zawsze było kolorowo to uzbieraliśmy wiele szczęśliwych wspomnień. Czasem boję się tego szczęścia, które mam. Chociaż jest to abstrakcyjne. Prosto mówiąc obawiam się je stracić. Staram się jednak odganiać negatywne myśli i cieszyć chwilą. A Zakopane było taką chwilą.. (Zakopane z dziećmi )



O tym, ż we wymieniliśmy ogrodzenie pisałam w podsumowaniu maj, czerwiec, ale nie był to koniec naszych zmian. O nie, nie bo w czasie wakacji pojawiła się tam, czarna żelazna brama. Tutaj muszę od razu zaznaczyć, ze nasze oszczędności nie pozwoliły nam na zbytnie wymyślanie, więc postawiliśmy na jak najprostszą brame, a i tak myśle, ze wyszło pięknie. Jak jeszcze pomalujemy płot, to będzie cud malina...




Sierpień to moje urodziny, trójki w przodzie jeszcze nie mam. Ale jest już coraz bliżej, co mi mówi, ze powinnam być bardziej poważna. Mam jednak wrażenie, ze ta cyferka za dużo w tym temacie nie zmieni ;) W urodziny dostałam kilka prezentów, kwiaty, talerze itp. Od męża dostałam coś czego już od bardzo dawna pragnęłam i szczerze przez kilka lat poszło w zapomnienie. Jednak w końcu znalazło się to w moim domu, a chodzi mi tu o peeling kawitacyjny. Tak dobrze czytacie. Typowo urodowy temat. Był czas, że w tym trochę siedziałam, ale przyszły dzieci i powoli odechciewało się, albo było coś ważniejszego od dbania o siebie. Jakiś czas temu, przed urodzinami trochę tą sferę życia zaniedbała. Moja pielęgnacja ograniczyła się do twarzy i raz na jakiś czas na nałożeniu balsamu na ciało. Żeby nie był te czysto higieniczne sprawy wykonuje regularnie ;) W trakcie wakacji nastąpił przełom.  Moje włosy zaczęły wypadać garściami, więc zainteresowanie tematem dochodziło do wysokich skali, chociaż o same włosy ja nigdy za bardzo nie dbałam. Ale to temat na inny post. W każdym bądź razie to przeniosło się jak widzicie na inne sfery dbania o siebie. Dostałam także pieniądze, które postanowiłam wydać na coś o czym także od dawna rozmyślałam i także jest to temat kosmetyczny. Lampa do hybryd, tak chciałam od dawna mieć w końcu ładne, nieodpryskane, nie pozdzierane paznokcie. I może by tak było, gdybym posłuchała mojej przyszłej szwagierki i od razu postawiła na lepszej jakości lakiery, bazy itd. Te co kupiłam były tanie i niestety u mnie się nie sprawdziły. W zasadzie już na drugi dzień lakier odłaził mi płatami. Mam jednak nadzieje skompletować coś lepszego i móc cieszyć się zadbanymi paznokciami. Żadnej książki niestety nie dostałam na urodziny, tak też nie wiem jak to się stało ;P



Wydaje mi się, ze wakacje mniej więcej mamy omówione więc czas na wrzesień. A on wcale nie był czasem na wzięcie oddechu bo oprócz urodzin Kamilki ( uwierzcie mi ciężko jest zorganizować takie przyjęcie nie mając mamy, która pomoże w pieczeniu, albo przy dzieciach. U nas skończyło się na ciastach z piekarni. Na szczęście w razie takich awarii mamy nie daleko taką, jedną piekarnię) mieliśmy, także remont. Tak dobrze słyszycie. Znowu to słowo. Remont pokoju babci i jak zawsze zapomniałam zrobić zdjęcia przed rozpoczęciem remontu, ale mam takie w trakcie i po :) Dodam tu taką mała ciekawostke, że odnaleźliśmy skarb. No dobra skarb to za dużo powiedziane, ale pod starą podłogą była mała piwniczka, niestety oprócz starych, ale pięknych butelek i karafki nie znaleźliśmy tam nic więcej. A nie sory był jeszcze piasek, baaardzoo dużo piasku. Jak widać na zdjęciach :)



Byłabym zapomniała, sześć lat po ślubie, a ja nadal czuje jakby to było wczoraj.


Teraz może trochę o książkach co? Ostatnie miesiące były dla mnie nawet łaskawe w tym temacie bo nie trafiły mi się żadne gnioty, ale było też pare perełek, takich jak: Dziewczyna z Warkoczami  Oddać serce czy Milion nowych chwil

Wszystkie te książki z ręką na sercu polecam, a przede mną miła niespodzianka bo kontynuacja mojej najbardziej ulubionej powieści obyczajowej autorów zagranicznej. Na razie mimo wszystko utrzymuje się na pierwszym miejscu. A mowa tu o PS. Kocham cię, a w zasadzie o drugiej części czyli PS. Kocham cię na zawsze. Trzymam za tę książkę kciuki i mam nadzieje, ze sprosta oczekiwaniom :) Właśnie przyszła mi do głowy jeszcze jedna najbardziej ulubiona zagraniczna obyczajówka, która równomiernie stoi na podium razem z PS. Kocham cię, czyli Trzy metry nad niebiem. Aż sama nie dowierzam, ze jeszcze nie przeczytałam kontynuacji tej powieści, bo zarówno filmy jak i ksiązka skradły moje serce. Myśle też nad przeczytaniem... Wsumie to się waham... a nawet trochę boję, ale chyba przeczytam Szeptacza.

Podzielcie się waszymi wspomnieniami z wakacji. Czy były tak samo aktywne, czy też leniwe? Napiszcie, także czy czytaliście coś z wymienionych książek i czy wam się podobały. Dajcie też znać po co zamierzacie sięgnąć w najbliższym czasie.

To chyba byłoby na tyle ;)

poniedziałek, 30 września 2019

Piękna Pani- Lidia Miś










Tytuł: Piękna Pani
Autor: Lidia Miś
Kategoria: Literatura religijna
Liczba stron: 88
Wydawnictwo: Dreams
Data Wydania: 19.09.2019r.




Piękna Pani to chyba znana wszystkim chrześcijanom i nie tylko historia objawienia się Matki Bożej dwóm pastuszkom w 1846 roku w La Salette we Francji. Podczas, którego przekazała im orędzie, które na koniec przykazała ogłosić wszystkim ludziom.
Historia ta została przekazana w Pięknej Pani dziecięcym językiem. Takie książki są ważne dla ludzi wierzących, dzięki nim łatwiej jest nam przekazać naszą wiarę dalszym pokoleniom.
Jest to historia którą przyjemnie się czyta, dzieci nie tylko mogą poznać jedno z ważnych wydarzeń, ale i przeżyć wraz z bohaterami piękną przygodę. Dowiedzą się, że nie zawsze było tak że dzieci mogły się uczyć, były czasy kiedy to musiały codziennie pracować i mimo upływu lat nadal w nie których krajach to się nie zmieniło. A także tego jak ważne jest dochowywanie tajemnic i wiara w siebie, w to co mówisz. Pastuszkowie wiele razy byli wystawieni na próbę, wiele osób próbowało udowodnić, że ich słowa to tylko fantazja. Ale mimo, że próbowano wielu sposobów oni ciągle stawiali na swoim i choć czuli strach nie wyparli się własnych słów. Książka uczy tego, aby nie dać się zwieść jak jesteś czegoś pewien. Oprócz gróźb dzieci usłyszały, także próby przekupstwa to też pokazuje naszym dzieciom, że nie warto dać się przekupić bo rzeczy materialne nie są najważniejsze. Wspomniałam, ze dzieci czuły strach, ale miały w sobie też odwagę, aby się bronić i to niesie też ze sobą dużą naukę dla naszych pociech. Mogą zobaczyć, że mimo wielkiego strachu, każdy jest wstanie go pokonać i iść dalej.
Maksymin został ukazany jako niezły łobuziak i do końca takim został chociaż po objaweieniu stał się bardzo religijny to i tak pozostał w nim charakter niezłego hultaja, Pokazuje to, ze pomimo różnych charakterów wszyscy możemy być dobrzy.
Za to Melania była bardzo cichą, skromną piętnastolatką skorą do pracy, która nie zbyt chętnie zaczęła pasać z błazeńskim chłopcem krowy, ale charakter Maksymina nie dał za wygraną i w końcu zgodziła się, aby razem pracować.

Prawdziwa historia, bardzo pouczająca nie tylko na poziomie religijnym, ale i życiowym. Pokazuje relacje społeczne, uczy dobrych reakcji, pewności siebie i pewności  w to  co wierzysz.

czwartek, 26 września 2019

Król bez skrupułów- Meghan March











Tytuł: Król bez skrupułów
Autor: Meghan March
Seria : Mount. Tom I
Liczba stron: 232
Wydawnictwo: editiored
Data wydania: luty 2018



Król bez skrupułów to pierwszy tom trylogii Mount. Przydarzyło mi się tak, że drugi tom przeczytałam wcześniej ( Recenzja), wciągnęłam się na tyle, że byłam ciekawa jak to wszystko się zaczęło. Pierwszy i drugi Tom wzasadzie są o tym samym. Rudowłosa piękność imieniem Keira musi spłacić dług swojego zmarłego męża w wysokości pół miliona dolarów. Dziewczyna oczywiście nie ma takiej kwoty, ale pożyczkodawca wcale nie oczekuje pieniędzy od swej dłużniczki. Lachlan Mount zainteresowany jest nią samą i taką też ofertę jej składa. Keira nie chcąc stracić swojej destylarni nie ma innego wyjścia jak tylko się zgodzić. 
 Lachlan wydaje się być bezwzględnym, władającym wszystkim i wszystkimi  w Nowym Orleanie, tak dokońca niewiem czym się zajmuje. Z drugiego tomu pamiętam, ze miał własne kasyno i chyba wiele innych miejsc w Nowym Orleanie bo w książce jest mowa o własnym imperium. 
  Za to Keira jest silną, ale nie co zagubioną po śmierci męża właścicielką descylarni. Raczej nigdy nie ubierała się zbyt kobieco i oczywiście nie dostrzegała swej urody. Jak to zwykle w tego typu książkach jest.
Ta część, także jest lekka i płynie się przez nią niczym po maśle. Nie jest to książka ambitna, ani górnolotna, ale przyjemnie spędza się przy niej czas. Bohaterowie nie są za bardzo rozbudowani i cała akcja tyczy się tylko głównych bohaterów, nie ma tam wątków pobocznych. Dlatego też jest taka prosta i szybka w czytaniu. Żałuje, że autorka bardzo szybko wrzucała w dialogi ważne dla bohaterów, praktycznie ich charakteryzujące  wydarzenia z przeszłości. Chodzi mi głównie o przeszłość Lachlana, który bez jednego zająknięcia w jednym zdaniu i to przez zamknięte drzwi powiedział wszystko o swojej przeszłości. Wydaje mi się, ze to był błąd bo, gdy autorka rozbudowała to szerzej książka byłaby o wiele ciekawsza. Ogólnie moim zdanie wszystko wymaga rozbudowania. Po przeczytaniu pierwszego tomu stwierdziłam, że historia ma potencjał, ale niestety nie do końca został on wykorzystany. Trylogia Mount to romans erotyczny i jak z góry wiadomo są to raczej książki mało wymagające, mające na celu dać czytelnikowi odpocząć. Ta książka to spełnia, ale jak mówiłam cała historia ma dla mnie większy potencjał. I z chęcią przeczytałabym coś bardziej rozwiniętego w  klimatach mafii, przestępczości, gangu z elementami romansu.  
W pierwszym tomie zaczyna się całą gierka on jest pewny, ze chce się tylko pobawić nasza bohaterką puki mu się nie znudzi. Za to Keira szczerze go nienawidzi i z każdą stroną książki chce go nadal tak samo, szczerze nienawidzić. W drugim tomie przełamują się te hmm "lody" i nasz bezwzględny bohater chce się przypodobać naszej bohaterce. I tu znów muszę wspomnieć o szybkości akcji, jak dla mnie mogłoby to być bardziej rozbudowane. Wszystkie trzy książki mają po ponad dwieście stron i jak dla mnie nie potrzebnie rozbito to na trzy części. Mogłoby to wszystko być w jednej książce. Co prawda trzecia część jeszcze przede mną i jak mogę się domyślać pewnie czeka mnie całkowita zmiana Lachlana Mounta. I tu nasuwa mi się myśl o której mówiłam już przy Szkole uczuć w wielu książka i filmach ci zbuntowani, łobuzerscy bohaterowie przechodzą nagłą przemianę za pomocą kobiet. Jak dla mnie ma to na nas kobiety, dziewczyny zły wpływ. Bo niestety, może i czasem w realnym życiu się to zdarza, ale chyba nie za często ci zagubieni buntownicy nie zabardzo chcą się zmieniać.

Ale wracając do książki jeżeli lubicie sięgać po takie lekkie romanse myśle, ze seria Mount powinna wam się sprawdzić. Czyta się ją jednym tchem więc mimo moich lekkich przytyków jest wciągająca i miło spędziłam przy niej czas. 

poniedziałek, 23 września 2019

Oddać serce- Lindsay Harrel











Tytuł: Oddać Serce
Autor: Lindsay Harrel
Kategoria: Powieść Obyczajowa
Liczba stron:368
Wydawnictwo: Dreams
Data Wydania: Wrzesień 2019r.



Megan dostała nowe serce, a z tym także nową szansę aby żyć tak jakby chciała. Jednak nie ma odwagi, aby sprostać swoim marzeniom. Dopiero, gdy w jej rękach ląduje dziennik dziewczyny, która stała się dawczyniom jej serca, dostaje nagłego impulsu. Zamierza wykonać wszystkie zadania z listy, która znajduje się w dzienniku zmarłej dziewczyny. Łączy się z tym niesamowita podróż dookoła świata, Chiny, Egipt, Anglia to tylko niektóre kraje w których znajdziemy się razem z bohaterką, a raczej z bohaterkami. Bo do Megan dołącza jej siostra bliźniaczka Crystal. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, ze jest to powieść o Megan, ale w rzeczywistości obie bohaterki grają tu pierwsze skrzypce.

Rozdziały przeskakują pokazując nam to życie Megan, to życie Crystal. Ich problemy, marzenia i bolończki. Obie siostry mają swoje marzenia. Jedna pnie się do przodu w ich realizacji, a drugą pokonuje strach, aby zrobić w ich kierunku jaki kolwiek krok. Obie jednak nie są szczęśliwe w swych wyborach. Stanie w miejscu bo tak jest bezpieczniej, zarówno jak i dążenie do celu  bez wytchnienia nie są do końca dobrym kierunkiem. Nad siostrami ciążą także niewyjaśnione sprawy. Bliźniaczki, które kiedyś nie mogły bez siebie żyć, dzisiaj w ogóle ze sobą nie rozmawiają. Czy ta ich wspólna podróż pomoże im do siebie dotrzeć? Czy zauważą co w ich życiu idzie w złą stronę? Megan boi się wykorzystać nową szanse, aby żyć swoimi marzeniami, spełniać się zawodowo i móc podróżować. Crystal zdaje się silniejsza od siostry pnie się po szczeblach kariery, nie bacząc na złe samopoczucie, obiecują co rusz mężowi, ze jak wszystko się uspokoi w końcu znajdą dla siebie więcej czasu. Obie jednak mają w sobie swoje słabości i siły, ale nie potrafią ich ujawnić.

Jest to historia o naprawianiu rodzinnych więzi, o bezwzględnym dążeniu do sukcesów zawodowych, pasji i jej utraty właśnie przez chęć sukcesu, o podróżach, strachu, kłótniach i nieporozumieniach. Miłość, ona też się tu pojawia, ale nie jest na pierwszej scenie, raczej gra tu taką otoczkę. Książka skupia się najbardziej na konflikcie między siostrami, powoli strona po stronie, podróż po podróży próbują do siebie dotrzeć przy tym jednocześnie zmagają się ze swoimi osobistymi problemami.
Pokochałam tą książkę całym sercem, nie potrafię teraz za bardzo skupić się na czymś innym. Za bardzo przeżywałam drogę jaką Megan musiała przejść, aby stać się odważniejsza, a i Crystal… Jej historia pokazuje jak łatwo możemy stracić to co jest dla nas najważniejsze idąc za czymś innym. Tylko, że to coś innego nie zawsze okazuje się tym o czym myśleliśmy, że będzie. Była to piękna przygoda mogłam wraz z bohaterkami znaleźć się w przeróżnych miejscach i robić zwariowane rzeczy. Opisać tak wiele miejsc pokrótce tak, aby czytelnik wczuł się w klimat danego kraju może być trudne. Jednak nie dla Lindsay Harrel, poradziła sobie z tym perfekcyjnie. Jest pięknie, lekko i przyjemnie bez zbędnych przydługich i nużących, a czasami wręcz nudzących opisów. Ty tam po prostu jesteś i widzisz te widoki z gór, egipskie piramidy, a koło nich Magdonald, przechadzasz się nocą po zamku w Angli, albo nocą pod wierzą Elfia… Dobra już nic nie mówie, sięgnijcie po nią i sami się przekonajcie jak płynie się przez tą książkę.

A do tego okładka jest przepiękna.... (To tylko moje zdanie, ale mnie zauroczyła)

piątek, 13 września 2019

Gdzie spaliśmy w Zakopanym? Czyli Willa Anna i pobliska Karczma Sopa

Kolejny post o Zakopanym zanim całkiem o nich zapomnę, tak jak to było z Krakowem (Jeżeli chcecie spis z wycieczki z Krakowa to dajcie znać :) Jeszcze coś pamiętam :))
Dzisiaj chciałabym pokazać wam, gdzie mieszkaliśmy, ale nie tylko mówić będziemy także o karczmie, która znajdowała się w pobliżu.


Znaleźć domek w Zakopanym niedaleko Krupówek nie jest tak trudno, ani też łatwo. Myśmy trochę zwlekali z tym. Był to nasz pierwszy rodzinny wyjazd na kilka dni więc poruszaliśmy się przy tym po omacku. Chociaż nie do końca bo w podróż poślubną wybraliśmy się do Chorwacji, ale byliśmy sami więc raczej dużo rzeczy stawało się spontanem. Nawet nic wcześniej nie rezerwowaliśmy dopiero na miejscu coś znaleźliśmy (gdybyście chcieli coś więcej o Chorwacji, także piszcie, z tego też coś jeszcze pamiętam:)) Wracając do Zakopanego, domki  czy raczej pokoje szacowały się raczej w cenie od 600 zł z wyż. Było to trochę drogo biorąc pod uwagę to w jakich cenach wynajmowali pokoje nasi znajomi. Prawdą też jest, ze nam zależało na własnym aneksie kuchennym i łazienką. Było nas także czworo więc wiadomo też, że więcej zapłacimy za noc niż dwójka osób bez dzieci. Męczyłam ten booking.com polecany przez znajomych. Już traciłam nadzieje. Stawialiśmy na jeden z pokoi za ponad 600 zł i całe szczęści nie zarezerwowaliśmy go. Przejeżdżaliśmy koło tego yy hotelu? Okazał się być bardzo brzydki z zewnątrz czego nie widać na zdjęciach, a co gorsze był przy głównej ulicy. Wracając do prawie utraconej nadziei. Przeglądając na mapce miejsce wokół Krupówek w końcu pojawiła mi się cena 450 zł, dwadzieścia minut od Krupówek. Tylko jak to wygląda w środku? Nie pewna wcisnęłam niebieski punkt na mapce z drobną informacją 450 zł Willa Anna. Ukazał mi się ładny pokój z poddaszem w drewnianym stylu z zewnątrz jak możecie zobaczyć też wyglądał ładnie no i miał podwórko, a przede wszystkim był znacząco oddalony od głównych ulic. Było tam urokliwie i klimatycznie. Podobał mi się taki swojski styl. Mieliśmy także widok z okna na Giewont. Tak wiem, ze tam prawie wszystkie domki mają widok na góry zwłaszcza na Giewont, ale nie zmienia to faktu, ze było pięknie, przyjemnie i klimatycznie. Drobną trudnością okazało się jednak poddasze, a dokładnie schody. Dzieci plus schody to nie jest dobre równanie. Jednak nie było tak źle. W apartamencie bo tak ładnie nazywał się nasz pokój, nie bywaliśmy zbyt długo. Codziennie rano wychodziliśmy i wracaliśmy samym wieczorem, chłonąc uroki Zakopanego przez cały dzień. Jeżeli jeszcze kiedyś będziemy chcieli wyjechać na weekend, albo i dłużej (na pewno będziemy chcieli) do Zakopanego na pewno zanocujemy w tym domku. Może jedynie wybierzemy w miarę możliwości inny pokój :)















Jakieś 100 metrów dalej znajdowała się bardzo klimatyczna karczma Sopa. Wystrój jak i cały budynek był w klimacie drewna. Goszczących gości zabawiała góralska kapela. Dźwięk skrzypiec, aż zachęcał do poderwania się. Dzieci jak to one ich nic nie powstrzyma chwyciły mamę za ręce i zaczęliśmy hulać przy góralskiej nucie niczym rodzina z familijnego filmu. Jedzenie wręcz rozpływało się w ustach, a ta zupa pieczarkowa wyjadana z talerza męża bezcenna. Jeżeli jesteśmy przy cenach dwadzieścia złotych za dwa dania to wcale nie dużo. Ja jak to ja nie mogłam darować sobie regionalnego przysmaku i mimo, ze było gorące lato zamówiłam grzane wino, którego aktualnie w menu nie mieli. Jedzenie roznosiły kobiety w różnym wieku w góralskich spódnicach. Szło się zainspirować wystrojem i klimatem. Oczarowały mnie serwetniki, które stanowił kawałek drewna z wyciętą szparą na serwetki. Już planuje poświęcić kawałek drewna :) Aż żal była z stamtąd wychodzić no, ale cóż z dziećmi długo nie nasiedzi. I tak dzięki muzyce, skrzypcom, które szczególnie oczarowały moja córkę długo wytrzymaliśmy. Następny dzień po odkryciu karczmy był naszym dniem wyjazdowym, a że karczma otwarta była dopiero popołudniu musieliśmy się obejść smakiem i zaraz po kościele udaliśmy się na Krupówki.






To tyle na dziś podlinkuje wam niżej Domek i Karczmę jeżeli ktoś z was byłby zainteresowany:

Willa Anna- strona główna
Willa Anna Pokój w którym mieszkaliśmy
Karczma Sopa


wtorek, 10 września 2019

Meble od nowa- Małgorzata Budzich











Tytuł: Meble od nowa. Domowe renowacje.
Autor: Małgorzata Budzich
Kategoria: Poradnik
Liczba stron: 368
Data wydania: 4.09.2019r.
Wydawnictwo: ZNAK Literanova



Meble od nowa jest to książka o renowacji starych mebli. Jednak oprócz tematu  jak odnawiać stare meble, dowiesz się także jak wyczyścić trwałe plamy z blatu, nawet te z niewiadomego pochodzenia, jak zrobić domowymi sposobami bejce, mnie najbardziej zaciekawiła herbaciana, jak zniwelować rysy na meblach, jak dokonać małych napraw i wiele, wiele innych rzeczy.

Książka jest bardzo przejrzysta, podzielona na rozdziały, które maja podrozdziały w których z kolei mamy wypisane wszystko w punktach i podpunktach, znajda się także tabele oraz zdjęcia.

W pierwszym rozdziale jak możemy się domyślać autorka pomaga nam się przygotować do "nowej przygody" przedstawiając nam spis potrzebnych narzędzi oraz doradzając najlepsze. I tak rozpoczynamy od oględzin mebla przez całkowite rozłożenie po dekorowanie i zabezpieczanie.
 Wspomniane wyżej zdjęcia są robione przed i po renowacji. Są to raczej małe zdjęcia co można uznać za mały minus książki, ja jednak w takich książkach lubię wiele inspirujących zdjęć, co wcale nie oznacza, że książka mnie nie inspiruje. Mogłyby po prostu  zajmować więcej przestrzeni, ale ja się tylko tak nie potrzebnie czepiam :) Z pewnością plusem jest to, że przy każdym przykładzie jest opis całego odnawiania mebla. Małgorzata Budzich opowiada nam o nich w sposób niezwykle lekki i przyjemny w odbiorze. Dosłownie tak jakby przyszła do nas na kubek gorącej herbaty i zaczęła prawić o jej najnowszych dziełach, które swoją droga robią wrażenie.
Z pewnością książka inspiruje i zachęca do działania. Odkąd zaczęłam ją przeglądać wszędzie widzę nowe możliwości. Pomysły, które autorka nam przedstawia nie raz bywają banalnie proste, a człowiek o tym nie pomyślał. Przykładem jest użycie markerów olejowych i wykonywanie nimi figur geometrycznych. No ja raczej nie mam talentu malarskiego, ale z chęcią chciałabym w końcu coś stworzyć na łóżku mojego syna, które wymaga jakiegoś ucharakteryzowania, ale nigdy jakoś nie było na to weny, czasu ani pomysłów. Więc może teraz?

Muszę się pochwalić, że jeszcze przed istnieniem na rynku Mebli od nowa, już z mężem zabieraliśmy się za małe przeróbki.( yyyy znaczy ja mówiłam jak chciałabym, aby to wyglądało, a mój kochany mąż starał się urzeczywistnić moje wizje :) ) Nie było to odnowienie mebla, ale przeróbka taboretu na stolik. Co prawda chciałam się wam nim pochwalić jak zbiorę więcej takich perełek w domu, ale przy okazji tej recenzji mogę chyba zamieścić jedno zdjęcie :)




Książka inspiruje, daje wiele pomysłów i to nie tylko takich dotyczących mebli. Przykładem może być umieszczony na jednym ze zdjęć słoik wypełniony korkami po winie. Mi się te korki walają po szufladach bo się przecież przydadzą, mąż je wyrzuca. A tu proszę tak fajnie mogły by się sprawdzić jako dekoracja.

Książka nie tylko dla fanów renowacji, jeżeli ktoś nie miał z tym nic wspólnego, a czuje chociaż małą iskierkę w tym kierunku zdecydowanie mogę polecić tą książkę. Po przeglądnięciu książki w mojej głowie kiełkują pomysły, mam nadzieje, że przez ten okres jesienno- zimowy zasieję ziarenka pomysłów w głowie mojego męża i wiosną zaczną kiełkować :) A tak na ucho wam powiem, że tam w naszej starej szopie stoją stare skrzynie z których można by było stworzyć cuda, a o szafach już nie wspomnę :)
Na razie postaram się stworzyć coś małego, chociażby spróbować rozjaśnić ramki od obrazów, a raczej obrazków w kuchni, bo zdają się być za ciemne. No i to łóżko z markerami hmm można by spróbować. Jest też stolik w kuchni, który nam się nie podoba, ale trzymamy go bo za X lat planujemy remont w kuchni:) Także widzicie pomysłów z każdym sięgnięciem po książkę coraz więcej. A no i w końcu może wyczyszczę pewną plamę ze stołu i spróbuje zniwelować rysy.
Jeżeli zabiorę się kiedykolwiek za któryś z wymienionych pomysłów z miłą chęcią pokaże wam te dzieła na blogu. No chyba, że coś mi nie wyjdzie, ale myślę że nie będzie tak źle :)

Dajcie znać czy macie jakieś ciągi w tym kierunku, a może pasja do dawania nowego  życia starym meblom nie jest wam obca?

poniedziałek, 2 września 2019

Niepokorna Królowa- Meghan March










Tytuł: Niepokorna Królowa
Autor: Meghan March
Seria: Trylogia Mount. Tom 2
Liczba stron: 252
Wydawnictwo: Editiored
Data Wydania: 15.05.2019 r.



Niepokorna królowa jest drugim tomem z serii Mount. Już na samym początku chciałabym przyznać się do mojego błędu. Od pierwszych stron sądziłam, ze jest to pierwszy tom serii, dopiero po kilku strona zorientowała się, że coś jest nie tak. A na okładce jak byk pisze Tom II. No cóż czasem tak bywa, że zaczyna się od środka. Zanim zacznę omawiać książkę chciałabym dodać, że w trylogiach zazwyczaj pierwsza i ostatnia część wypadają najlepiej. Przynajmniej u mnie tak jest :)

Także drugi tom :) opowiada Kierze i Mountanie. On bogaty biznesmen, tworzący własne imperium rozsiewa postrach wszędzie, gdzie się pojawi, na wszystkich ma haka, nie boi się zabić z  zimną krwią. Ona piękna, również bizneswoman, prowadzi własną destylarnię, zadłużona u Mounta musi spłacić jego dług oddając samą siebie.

Jest to bardzo prosta historia, nie skrywająca żadnego drugiego dna. Taka całkowicie luźna przy której nie musisz myśleć. Znacie ten stan na początku związków? Gdzie nic się nie liczy tylko ta druga osoba? Tak to było właśnie to. Nie ważne jest nic  poza tą drugą osobą. Oczywiście występuje ta niepewność czy ta druga osoba chciałaby czegoś więcej. Fajnie było się zatopić w taką historię. Sama pamiętam początki mojego związku i muszę przyznać, że było to coś w rodzaju hmm? Tak jakby czas stanął w miejscu tylko dla nas, mimo, że życie toczyło się wokół nas. Taka samotna wyspa otoczona ludźmi, którzy nie mają do niej dostępu.  Ten stan zakochiwania się w sobie ta książka właśnie tego  wam  dostarczy z pikanternym smaczkiem. Sceny erotyczne nie są zbytnio przesadzone i nie ma ich w nadmiarze, także można ją nazwać lekkim erotykiem.

Od pierwszych stron poznajemy ciemną przeszłość Lachlana Mountiego jest on człowiekiem bardzo wpływowym, bogatym lubiącym kontrolować wszystko, tak wiem, że to coś wam już przypomina. Ale w tym wypadku nie jest on zupełnie czysty, nie posiada jedynie mrocznej przeszłości, teraźniejszość  nie jest opatulona dobrem. Ten człowiek posiadający własne kasyno, tworzące własne imperium, mający całe miasto dla siebie potrafi zabijać z zimną krwią bez mrugnięcia okiem. Jeżeli szukacie w tym namiastki sensacji czy kryminału to tu tego nie znajdziecie. Sceny zabijania są po to, aby pokazać "Wielkość" naszego bohatera. Opis książki zapewnia nas o poznaniu przeszłości bohatera, jeżeli ktoś spodziewa się czegoś głębszego niestety się pomyli. Przeszłość jak już wspomniałam to pierwsze strony książki i choć brzmią one bardzo smutno i tragicznie to niestety nie da się tego poczuć "realnie". A szkoda bo książka z lekkiego czytadełka mogła by być czymś więcej tylko trzeba by było ją dopracować.
Keira prowadzi własną destylarnię whisky odziedziczoną po ojcu. Rozwijając ją musi zmierzyć się ze zdaniem swego ojca. Ale ten wątek nie jest rozwijany w książce. Tak naprawdę skupia się ona na głównym wątku jakim jest znajomość między Keirą,, a Moutanem. Dotyczy on długu jaki główna bohaterka ma wobec Lochlana, nie czytając pierwszego tomu nie wiem dokładnie o jaki dług chodzi. Nie przeszkadzało mi to jednak w poznaniu tej części ich historii. Jak się możecie domyśleć nasz główny bohater chce w zamian za spłatę długu "zniewolić" swoją dłużniczkę. Mimo płytkości tej historii naprawdę fajnie mi się ją czytało. Była to taka odskocznia, przerywnik od trudniejszych książek. Pochłonęłam ją migiem i jestem ciekawa tego co wydarzyło się w pierwszym i w trzecim Tomie.

niedziela, 25 sierpnia 2019

Dziewczyna z warkoczami- Anna H. Niemczynow













Tytuł: Dziewczyna z warkoczami
Autor: Anna H. Niemczynow
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 15.02.2018 r.


Paulina, studentka pedagogiki, ma dobry, ciepły dom, wspaniałych rodziców i cudownie zapowiadającą się przyszłość. Nie podejrzewa, że najbliżsi skrywają przed nią tajemnicę. Kiedy poznaje starszego od siebie Mikołaja, jej życie zmienia się diametralnie. Przygoda, która miała być tylko przerwą w życiu, staje się całym jej światem. Dziewczyna nie ma pojęcia, że siłą jej uczucia kieruje ktoś, kogo już dawno nie ma na tym świecie.
Kim jest dziewczyna z warkoczami, którą wspomina Mikołaj, rodzice Pauliny i ona sama? Jak mocno pamięć może wpływać na teraźniejszość? I czy kocha się tylko raz?
Piękna opowieść o pamięci, miłości i losie, który chociaż zależy od nas, to został już raz zapisany w gwiazdach. My musimy tylko właściwie odczytywać znaki. 

Magdalena Witkiewicz napisała o tej książce:

"Ta powieść jest jak uśmiechnięta wiosna. Otwiera serce i daję nadzieję, że wszystko jest możliwe. Polecam."
Muszę się z nią zgodzić. Czegoś tak bardzo pozytywnego nie czytałam od dawna. A nie jest to komedia. Niemal wszyscy  bohaterzy tej książki są zaplątani w szereg tajemnic, które ostatecznie łączą się w jedną całość. Główna bohaterka Paulina, która w zasadzie jest centrum tej książki, stworzonego prze autorkę świata jest niezwykle pozytywną osobą i mimo chwil słabości ostatecznie podnosi głowę do góry. Gdy poznaje Mikołaja mino dzielącej ich sporą różnice wieku coś ją do niego ciągnie. Jak się możecie domyślać i odwrotnie. Mikołaj za to niby stateczny prawnik, ale bardzo zagubiony w życiu prywatnym. Poszukujący utraconej miłości. Bez wątpienia polubiłam ojca Pauliny, który choć surowy dla mężczyzn kręcących się wokół jego córki to mimo wszystko chce dla niej jak najlepiej i gdyby tylko mógł to by jej nieba przychylił. Matka za to jest dobrą przyjaciółką, która zawsze wstawi się za swoim dzieckiem. Tacy rodzice to skarb. Jednak jak każda rodzina miała w sobie rysę. Pisząc o bohaterach tej książki nie powinno się pominąć rodziny Słupskich to u nich Paulina spędzała swój wolny czas. Z Dagmarą były jak siostry, a ich dom mogła traktować jak swój własny. Dagmara była oczywiście przyjaciółką Pauliny, szalona przyjaciółką, ale pod tym szaleństwem kryje się smutne, zagubione dziecko alkoholiczki. Tak Hanna jej matka nią była. Zdawała się być nieco przestraszoną czy też bardzo ostrożną i kruchą osobą uczącą się żyć na nowo. Za to Patryk mąż Hanki bardzo wyluzowany gość, kryje w sobie wielkie poczucie winy.    Pisząc o tej książce od razu się uśmiecham. Porusza ona wiele poważnych problemów takich przy których nie jeden by się załamał między innymi wyżej wymieniony alkoholizm. Jak już wcześniej wspomniałam miłość powstałą pomiędzy bohaterami dzieliła przepaść wiekowa. Jak możecie się domyślać jednym z tematów książki była opinia z jaką muszą zmierzyć się bohaterowie, ale nazwałabym to epizodem. Zycie Pauliny i Mikołaja odkąd się poznali przypominało rolercoster zdarzeń, które powoli odkrywały otaczające ich tajemnice.

Tytuł książki wcale nie jest przypadkowy, to właśnie tytułowe warkocze są winne całemu temu miłosnemu szaleństwu. To właśnie one dały początek tej książce. Ale Ciii jak chcecie się dowiedzieć więcej przeczytajcie także część OD AUTORKI :)

Ta powieść pachnie wiosną, kwiatami, ciepłym wiatrem, zakochaniem... :)