piątek, 13 września 2019

Gdzie spaliśmy w Zakopanym? Czyli Willa Anna i pobliska Karczma Sopa

Kolejny post o Zakopanym zanim całkiem o nich zapomnę, tak jak to było z Krakowem (Jeżeli chcecie spis z wycieczki z Krakowa to dajcie znać :) Jeszcze coś pamiętam :))
Dzisiaj chciałabym pokazać wam, gdzie mieszkaliśmy, ale nie tylko mówić będziemy także o karczmie, która znajdowała się w pobliżu.


Znaleźć domek w Zakopanym niedaleko Krupówek nie jest tak trudno, ani też łatwo. Myśmy trochę zwlekali z tym. Był to nasz pierwszy rodzinny wyjazd na kilka dni więc poruszaliśmy się przy tym po omacku. Chociaż nie do końca bo w podróż poślubną wybraliśmy się do Chorwacji, ale byliśmy sami więc raczej dużo rzeczy stawało się spontanem. Nawet nic wcześniej nie rezerwowaliśmy dopiero na miejscu coś znaleźliśmy (gdybyście chcieli coś więcej o Chorwacji, także piszcie, z tego też coś jeszcze pamiętam:)) Wracając do Zakopanego, domki  czy raczej pokoje szacowały się raczej w cenie od 600 zł z wyż. Było to trochę drogo biorąc pod uwagę to w jakich cenach wynajmowali pokoje nasi znajomi. Prawdą też jest, ze nam zależało na własnym aneksie kuchennym i łazienką. Było nas także czworo więc wiadomo też, że więcej zapłacimy za noc niż dwójka osób bez dzieci. Męczyłam ten booking.com polecany przez znajomych. Już traciłam nadzieje. Stawialiśmy na jeden z pokoi za ponad 600 zł i całe szczęści nie zarezerwowaliśmy go. Przejeżdżaliśmy koło tego yy hotelu? Okazał się być bardzo brzydki z zewnątrz czego nie widać na zdjęciach, a co gorsze był przy głównej ulicy. Wracając do prawie utraconej nadziei. Przeglądając na mapce miejsce wokół Krupówek w końcu pojawiła mi się cena 450 zł, dwadzieścia minut od Krupówek. Tylko jak to wygląda w środku? Nie pewna wcisnęłam niebieski punkt na mapce z drobną informacją 450 zł Willa Anna. Ukazał mi się ładny pokój z poddaszem w drewnianym stylu z zewnątrz jak możecie zobaczyć też wyglądał ładnie no i miał podwórko, a przede wszystkim był znacząco oddalony od głównych ulic. Było tam urokliwie i klimatycznie. Podobał mi się taki swojski styl. Mieliśmy także widok z okna na Giewont. Tak wiem, ze tam prawie wszystkie domki mają widok na góry zwłaszcza na Giewont, ale nie zmienia to faktu, ze było pięknie, przyjemnie i klimatycznie. Drobną trudnością okazało się jednak poddasze, a dokładnie schody. Dzieci plus schody to nie jest dobre równanie. Jednak nie było tak źle. W apartamencie bo tak ładnie nazywał się nasz pokój, nie bywaliśmy zbyt długo. Codziennie rano wychodziliśmy i wracaliśmy samym wieczorem, chłonąc uroki Zakopanego przez cały dzień. Jeżeli jeszcze kiedyś będziemy chcieli wyjechać na weekend, albo i dłużej (na pewno będziemy chcieli) do Zakopanego na pewno zanocujemy w tym domku. Może jedynie wybierzemy w miarę możliwości inny pokój :)















Jakieś 100 metrów dalej znajdowała się bardzo klimatyczna karczma Sopa. Wystrój jak i cały budynek był w klimacie drewna. Goszczących gości zabawiała góralska kapela. Dźwięk skrzypiec, aż zachęcał do poderwania się. Dzieci jak to one ich nic nie powstrzyma chwyciły mamę za ręce i zaczęliśmy hulać przy góralskiej nucie niczym rodzina z familijnego filmu. Jedzenie wręcz rozpływało się w ustach, a ta zupa pieczarkowa wyjadana z talerza męża bezcenna. Jeżeli jesteśmy przy cenach dwadzieścia złotych za dwa dania to wcale nie dużo. Ja jak to ja nie mogłam darować sobie regionalnego przysmaku i mimo, ze było gorące lato zamówiłam grzane wino, którego aktualnie w menu nie mieli. Jedzenie roznosiły kobiety w różnym wieku w góralskich spódnicach. Szło się zainspirować wystrojem i klimatem. Oczarowały mnie serwetniki, które stanowił kawałek drewna z wyciętą szparą na serwetki. Już planuje poświęcić kawałek drewna :) Aż żal była z stamtąd wychodzić no, ale cóż z dziećmi długo nie nasiedzi. I tak dzięki muzyce, skrzypcom, które szczególnie oczarowały moja córkę długo wytrzymaliśmy. Następny dzień po odkryciu karczmy był naszym dniem wyjazdowym, a że karczma otwarta była dopiero popołudniu musieliśmy się obejść smakiem i zaraz po kościele udaliśmy się na Krupówki.






To tyle na dziś podlinkuje wam niżej Domek i Karczmę jeżeli ktoś z was byłby zainteresowany:

Willa Anna- strona główna
Willa Anna Pokój w którym mieszkaliśmy
Karczma Sopa


8 komentarzy:

  1. Z rozrzewnieniem wspominam własny urlop w górach. Piękną mieliście miejscówkę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam to miejsce, gdy wybraliśmy się z mężem i dzieckiem właśnie do zakopanego mieszkaliśmy w tym domku i było super. Mamy już plany jechać tam zimą i na pewno wybierzemy ten sam domek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jak fajnie :) Nam się tez tam bardzo spodobało i jak kiedykolwiek wrócimy do Zakopanego to właśnie tam :) A w Karczmie byliście ?

      Usuń
  3. Mi wystarczy, że się urodziłam w Zakopanym, jakoś często tam nie jeżdżę, bo nie ma czasu :P A jak jestem, to z wycieczką z miasta w pobliżu i idziemy tylko na Krupówki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Prześliczna miejscówka do spania Wam się trafiła i w sumie nie taka droga. Chociaż ja, nauczona doświadczeniem, staram się zawsze jak najwcześniej przed wyjazdem znaleźć nocleg, żeby potem nie przepłacać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Całkiem klimatyczne miejsce. Człowiek tylko spojrzy na zdjęcia, a już ma nieodparte wrażenie, że przebywa w górach i pragnie oddychać tamtejszym powietrzem! Tylko trochę kiepsko wyszło z tym zwlekaniem przy znalezieniu noclegu. Tym razem Wam się udało, ale następnym razem możecie nie mieć tyle szczęścia.

    PS. ZakopanEm*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tam za Zakopane nie przepadam. Mieszkam stosunkowo niedaleko, ale te tłumy i chamstwo ludzi mnie odrzuca.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie byłam w Zakopanem. Kiedyś może się tam wybiorę. Willa wygląda fajnie i swojsko.

    OdpowiedzUsuń