sobota, 24 grudnia 2016

Życzę wam wesołych radosnych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia abyście spędzili je rodzinnie w zgodzie nie przejmując się drobnostkami a także aby nic poważnego nie zakłócało tych radosnych chwil.  Wszystkiego o czym tylko Marzycie

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Twój dziennik- Regina Brett

Jest to kalendarz, dziennik, notatnik, książka, pamiętnik. Wszystko w jednym. Swoją wyjątkowość zawdzięcza temu, ze jest on skonstruowanych tak, że może by wykorzystany w ciągu pięciu lat.
CO TO OZNACZA?
Na początku książki znajduję się mini kalendarz na 5 lat. Na następnych stronach mamy rozpisany każdy miesiąc, na każdy dzień przypada jedna kartka. Nie mamy wpisanego roku, ani dnia tygodnia. To ostatnie możemy sobie zaznaczyć, a rok dopisać jeśli mamy na to ochotę.


PO NAD TO…


Przy każdym dniu mamy  napisany tekst motywacyjny np. Wszyscy potrafimy LATAĆ czy PRZYJAŹŃ to dusza związku. A czasem mamy miejsce, aby sami napisać własne hasło, bądź narysować symbol. Już od czterech dni korzystam z tego dziennika i te hasła naprawdę motywują i dzień wygląda lepiej, zobaczymy co będzie dalej. Przed każdym miesiącem mamy jeden felieton Reginy Brett, czyli razem 12 felietonów.  Każdy z miesięcy ma różne kolory i wzory. Na końcu mamy parę kartek na notatki.



DO CZEGO GO UŻYWAM?

Traktuję go jak kalendarz, ale przy każdej dacie chce napisać jedno zdanie opisujące miniony dzień. Taki własny pomysł na ten kalendarz. Oczywiście wszystkie imieniny urodziny powoli wypełniam. Zaznaczam ważne daty. Wpisuje „obowiązki”, które muszę wypełnić w danym dniu. Myślę, że jak ktoś powie coś śmiesznego, czy będzie jakaś zabawny, dziwna wymiana zdań, ale i krótka (czasem się zdarzają) to pewnie to wpiszę. Miejsce na notatki postanowiłam wykorzystać na wypisanie postanowień, (chociaż Regina nam to odradza) przeczytanych książek które mi się spodobały, jakieś ciekawe hasła itp.


CZEMU ZDECYDOWAŁAM SIĘ NA TEN KALENDARZ?
Zeszłego roku kupiłam sobie z lekkim opóźnieniem bo we wrześniu Kalendarz szkolny. Był szary ponury i szybko przestałam go używać. Później posłużył mi jako brudnopis wpisywałam tam wszystko, od jakiś listów rzeczy do zrobienie po tytuły filmów czy piosenek. W tym roku chciałam naprawdę coś fajnego. Co by towarzyszyło mi przez cały rok. A to, że lubię książki i ciekawią mnie felietony Reginy Brett) Także mój wybór był nieskomplikowany. Brałam też pod uwagę Happy planner, ale jego cena mnie zniechęciła. Przejdźmy do tego co urzekło mnie w Twój dziennik” oczywiście, na pierwszym miejsku wymienię to, ze nie jest to tylko kalendarz, ale i przede wszystkim książka, notatnik, możemy go potraktować tez jak pamiętnik, to jest fajne. A także to, ze jest kolorowy, taki radosny, motywujący, można powiedzieć tez, ze nawet pocieszający… Cena to ok. 35 zł więc tragedii nie ma. Mi się dodatkowo udało bo w promocji za 25 zł :) To zachęca do zakupu :)

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Zabawa z 2 latkiem eksperyment


Znalazłam w Internecie unowocześniona wersję "zabawy z wodą". Tyle, że nie bawimy się woda tylko sodą i octem . Wiedzieliście, że jak wsypiecie do octu sodę to zacznie się pienić? Dla takiego 2-latka to naprawdę wielka frajda, gdy już zwykłe przelewanie wody się nudzi :) A jeżeli macie barwniki spożywcze możecie nadać kolor swojemu eliksirowi :)



Aby wykonać eksperyment potrzebujecie:

  • sodę
  • ocet
  • barwnik spożywczy (ja użyłam tych barwników, które sprzedawane sa przed wielkanoca do zabarwiania jaj, ale mogą być także i takie do ciast:) Ba słyszałam też, że można uzyć do tego celu soku z buraków, bądź bibuły :))
Lecimy dalej. Wlewamy trochę octu do szklanki i zabarwiamy na dany kolor. Następnie dodajemy trochę sodę i powstaje nam piana :) Proste prawda, a ile frajdy :)

Słyszałam też taką wersję, że wsypujemy opakowanie sody do dużego dzbanka, wlewamy olej. Następnie przygotowujemy ocet w różnych kolorach w osobnych pojemnikach. Po czym dzieciaki wlewają po odrobinie każdego koloru, aż ocet im się skończy :D tego sposobu jeszcze nie stosowaliśmy , ale jak tylko zaopatrzę się w sodę i ocet na pewno  wypróbujemy.

Miłej zabawy i niestety sprzątania także, ale warto :)

piątek, 9 grudnia 2016

Luźny post

Zacznę od tego, ze niemogące przejść podrażnienie oka skończyło się noszeniem okularów. Okazało się że mam niewielką wadę wzorku musze nosić plusy. I dlatego to oko tak mnie bolało. No zobaczymy, zobaczymy. Jak na razie jest lepiej, ale jeszcze całkiem nie przeszło... Taka się ze mnie okularnica zrobiła:)

Nie chce tu wam narzekać, ale na ta chwile ciężko mi znaleźć czas na bloga, naczytanie czy na co kolwiek co by mnie dotyczyło :D Wszystko kręci się wokół dzieci. Jak nie jedno to drugie. Młody zazdrosny, więc trzeba poświęcać mu więcej czasu. Jak już kiedyś wspominałam próbuje wymyślać jakieś kreatywne zabawy. I nawet trafiłam na bardzo fajne zajęcia, ale strasznie się przy tym dom brudzi :) Ale tak czy siak ten mały łobuz bałaganią, a przecież się posprząta. Jak to się mówi brudne dziecko to szczęśliwe dziecko :) Jak będę miała czas to zdjęcia jakieś porobię przy zabawie i na pewno dwa osobne postu o dwóch różnych zabawach zrobię. Bo tak naprawdę chciałam zrobić jeden z paroma propozycjami, ale tutaj będzie za dużo do opisywania i by wyszedł za długi. Także za jakiś czas możecie się czegoś takiego spodziewać :)

Jeśli chodzi o książki to zaczęłam czytać Stephena Kinga Bezsenność, pierwsza moja jego książka. Jak na razie nie mam jak się wciągnąć bo dzieci dają mi tylko przeczytać stronę bądź dwie :) Jeszcze trochę taka u mnie sytuacja potrwa. Myślę, że za rok prędzej znajdę dla siebie czas. Nadzieja matka głupich :P

Ale za to Szymek zaczął próbować nowych rzeczy w sensie jedzenia. Lubi groszek, marchew, a nawet ogórki kiszone czy octowe. Zdziwiłam się jak czepił się sałatki. cieszy mnie to bardzo bo siłowanie się z tym jedzeniem naprawdę wykańcza człowieka i po taki śniadaniu nie ma się już siły na resztę dnia :) A i zaczął dzisiaj pic kakao co także napawa mnie wielka radością, gdyż przez ostatni miesiąc nie chciał tknąć mleka. Pił mi herbatkę z butelki, mówiąc, że chce kiki any :) Wariactwo.   Jeszcze jedną dobra wiadomością jest to, że zaczęłam się choć troszeczkę lepiej wysypiać :)

Mam nadzieję, że uda mi się tu dodawać raz w tygodniu cos ciekawego :) chociaż chciała, aby posty pojawiały się tu dwa razy w tygodniu. Ale na razie jest to awykonalne :)

Pozdrawia mama w szaleńczym trybie życia :)

piątek, 2 grudnia 2016

Bóg zawsze znajdzie ci pracę- Regina Bertt



Tytuł: Bóg zawsze znajdzie ci pracę
Autor: Regina Brett
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 368
Kategoria: Poradnik, Religijna, biblistyka literacka i eseje

Książka Reginy Brett. Kto jej nie zna? Chyba wszyscy już słyszeli o serii książek z jej felietonami Wystartowała z książką "Bóg nigdy nie mruga", a jak na razie zakończyła z kalendarzem, dziennikiem, pamiętnikiem "Twój dziennik" o którym pisałam na moim starym blogu  i może zrobię odświeżenie tej recenzji, aby opisać wam jak mi on służył :)
Jednak Dzisiaj chciałabym wam opowiedzieć o książce "Bóg zawsze znajdzie ci pracę"
Jest to 50 lekcji jak szukać spełnienia. Książka ma w sobie tyle mądrości, że naprawdę warto, ba trzeba ją przeczytać. Zaczyna się od tego w jakich miejscach pracy, których przeważnie nie lubiła, pracowała autorka zanim została dziennikarką. I jaki miały wpływ na jej późniejsza pracę w redakcji. I podam tutaj przykład. Regina miedzy innymi pracowała w zakładzie pogrzebowym, gdzie nauczyła się  pocieszać ludzi w żałobie. Dzięki temu  już jako reporterka potrafiła rozmawiać z ojcem postrzelonego chłopaka. Także nigdy nie wiemy jak przydatne może być doświadczenie, które zdobywamy w danej, czasem nawet znienawidzonej pracy w naszej przyszłości. Później mamy rozdział o tym, abyśmy skupiali się na najważniejszym celu w danym momencie.  Czyli, krótko mówiąc, tak naprawdę mamy wiele. W momencie gdy jesteśmy w pracy chcemy jak najlepiej wykonać nasze zadania. Ale gdy jesteśmy w domu z rodzina naszym celem powinien być jak najlepiej spędzony czas z dziećmi, współmałżonkiem itp.
Muśmy wybrać która "tarcza" na dany moment jest najważniejsza i trafić w dziesiątkę :)

Teraz polecę z cytatem, a w zasadzie z dwoma, które w danym monecie są najlepszymi cytatami z książek motywacyjnych.

"Nie musisz starać się ze wszystkich sił, żeby osiągnąć sukces"
i jeszcze jeden:
"odpuścić, pozwolić, poddać się, zaufać, uwierzyć i odprężyć się, Z Bogiem można iść na skróty"

Wszędzie dosłownie wszędzie , gdzie mowa o motywacji czytałam, widziałam i słyszałam: haruj ile wlezie, walcz, próbuj, nie poddawaj się. Dopiero w tej książce spotkałam się z tym, żeby czasem odpuścić. No dobra zgadzam się z tym, ze nie wolno się poddawać itd. Ale wydaje mi się, ze już wszyscy mają dość takich słów. Czasem po prostu warto wrzucić na luz :) Nikt nas raczej, gdy mamy kiepski czas słysząc rade "Hej nie poddawaj się" Nie skaczę z radości, więc może spróbujmy po prostu odpuścić :)
Wracając do książki (bo jeszcze się za bardzo rozwinę nie z tym tematem co nie trzeba) warto po nią sięgnąć jest to jedna z lepszych, a może nawet najlepszych książek poradnikowych, motywacyjnych

Jeżeli nie czujesz się w życiu spełniony sięgnij po ta pozycję Ta książka pomoże odnaleźć sens twojego życia. Pokaże jakie wartości są ważniejsze w życiu. Po prostu pomoże ci być szczęśliwym.
Nie twierdze, że po przeczytaniu wszystko zacznie się układać po twojej myśli, ale na pewno z ta lektura nakieruje cię w stronę w którą warto dążyć. Nastawi optymistycznie na wszystkie niedogodności jakie w życiu cię czekają.

Na mnie wywarło olbrzymi wpływ i na pewno pojawi się jeszcze w postach. Bo mogłam bym o niej pisać i pisać.
Na koniec tylko dodam, że żyjąc prosto i zwyczajnie także możemy osiągnąć sukces i być szczęśliwi :)