środa, 11 listopada 2020

Minecraft. Wyprawa- Janson Fry



Stax mieszka w wielkiej willi odziedziczonej po zmarłym ojcu i babce, ceni sobie swoją przestrzeń  samotność, głównie rozmawia ze swoimi kotami, częściej jednak mówi sam do siebie i choć ma całą sieć kopalni jego jedyną pracą jest ścięcie od czasu do czasu drzewa. Lubi tą swoją samotność i spokojne życie, które zna od urodzenia, nie ciągnie go do przygód i poznawania świata. 
Pewnego dnia ma niespodziewanego gościa imieniem Fouge, który zmienia jego życie o 180 stopni. Nieznany przybysz postanawia wraz ze swoją bandą okraść, zrujnować całą fortunę i porwać Staxa i oto porzucony na pustynnym wybrzeżu nasz bohater musi zrobić wszystko, aby przetrwać. 

Minecrfat Wyprawa niewątpliwie porusza kwestie wychodzenia poza swój komfort. Staxowi było łatwiej żyć w tym co znał. Nie musiał się bać potworów, ani zbytnio obawiać się nieznajomych. Życie swojej sielance i z tym co znasz jest komfortowe, ale zapewne coś się przy tym traci. Jednak zaryzykować i porzucić swoją strefę komfortu jest bardzo trudne i tu kluczową rolę odgrywa strach. Wszystkich nas ogarnia strach, gdy mierzymy się z czymś nowym jednych bardziej, a innych tych pełnych determinacji mniej. Ci pierwsi zapewne nie wierzą w siebie, w to że dadzą radę. Nasz bohater także nie ma zbyt wysokiej samo oceny, ale udaje mu się przeżyć wiele przygód, walczyć z potworami, nawet z tymi najgorszymi, poznać przyjaciół, ale i tych mniej przyjemnych ludzi, którym potrafił udowodnić, że jest zdolnym człowiekiem i potrafi pracować, chociaż w rzeczywistości mierzył się z tym po raz pierwszy. Na szczęście nauki ojca nie poszły w las przynajmniej nie wszystkie i wiele rzeczy zapamiętał i teraz w  wielu przypadkach nasz bohater potrafi je wykorzystać.

Może się wydawać, ze taki człowiek jak Stax samotny, nie muszący pracować, odizolowany od świata może nie poradzić sobie w sam w trudnych sytuacjach i być może nasz bohater też tak myślał, ale nigdy nie wiesz jak zareagujesz w danej sytuacji w której po raz pierwszy się znajdziesz. Możesz się poddać, albo znaleźć w sobie determinację do działania i o tym jest ta książka.

Musze przyznać, że pozytywnie się zaskoczyłam. Nie myślałam, że książka wzorująca się na grze może mieć tak fajne i mądre przesłanie, a do tego nieźle mnie wciągnąć. Historia raczej kierowana do nastolatków niż do dorosłych kobiet, a jednak, nawet zżyłam się z bohaterem i będąc przy ostatnich stronach jakoś mi się tak szkoda zrobiło, a zaznaczyć trzeba, że z reguły nie sięgam po książki przygodowe. Od czasu do czasu jednak lubię wyjść poza swój schemat i spróbować czegoś nowego, ale nigdy nic na siłe. Tym razem nie żałuje bo udało mi się przeżyć niezłą przygodę.

czwartek, 5 listopada 2020

Nas dwoje- Holly Miller

 


Joel jest weteryniarzem, Callie uwielbia przyrodę, gdy  on zjawia się w kawiarni w której ona pracuje i gdy ona nagle wprowadza się mieszkanie wyżej od niego. Wszystko wydawałoby się idealne, ale coś stoi na ich drodzę. Joel ma pewną  dysfunkcje w którą jak myśli nikt nie uwierzy. Krótko mówiąc śni mu się przyszłość. Śnią mu się zarówno dobre jak i te złe rzeczy i czasem jak zna szczegóły może zainterweniować i zmienić straszną przyszłość. 

Joel kocha zwierzęta, ale przez swoje sny, które doprowadziły do niewyspana i przemęczenia, zrezygnował z pracy. Ciężko mu zawierać szczere i trwałe znajomości, boi się zakochać, aby nie dowiedzieć się czegoś okropnego, na co nie będzie miał wpływu.

Callie za to utknęła w kawiarni swojej zmarłej przyjaciółki, nierealizując swoich marzeń związanych z pracą z przyrodą oraz zwiedzaniem najdzikszych miejsc. Boi się zaryzykować. To właśnie znajomość z Joelem pomaga jej porzucić stare życie i odważyć się na nowe. Tylko, że idealnie było by wspólnie przeżywać tą nową przygodę, ale życie nie jest idealne i jeden sen w którym rolę główną zagrała Callie przekreślił wszystko. 

Bohaterowie byli fajnie wykreowani, dało się uwierzyć, że przyroda i zwierzętach są dla nich ważne i pewnie dla każdego miłośnika natury to będzie fajny bonus. Książka jest lekka i szybko ją się czyta, ale trochę niespełniła moich oczekiwań myślałam że mnie wzruszy, jednak tak nie było. Myślałam też, że będziemy wręcz wchodzić w sny bohatera to znaczy, że będą one nam przedstawione jako "realne sceny", niestety tak nie było. Dowiadywaliśmy się o nich z myśli  bohatera. Uważam, że książka wiele by zyskała i bardziej by złapała za serce, gadybyśmy mogli realnie przeżywać te sceny. 

Mimo wszystko książka była ciekawa i wciągająca, do końca kibicowałam bohaterom, a także potrochu utożsamiałam się z nimi, choć nie jestem ideałem wiedzy w zakresie przyrody lubię czasami zaopatrzyć więcej kolorowe liście albo w niebo muśnięte delikatnym kolorem pomarańczy.

Urzekło mnie w niej to, że bohaterowie wspierali się nawzajem, nie obrażali sie, nie wszczynali niepotrzebnych kłótni. Akceptowali siebie starając się stworzyć związek. Zwłaszcza Callie okazała się być bardzo wyrozumiała dowiadując  się o snach, nie wyśmiała tego, ani nie krytykowała, choć było to niewytłumaczalne dla rozumu, zaakceptowała i starała się pomóc. Ta książka pokazuje, że czasem sama miłość nie wystarcza, że nie raz dla dobra tej drugiej osoby trzeba zrezygnować z czegoś ci daje tobie wielkie szczęście. Pokazuje, że po rozstaniu da się patrzeć na drogą osobę bez zazdrości i gniewu życząc jej dobrze.

Powieść o miłości, takiej którą musisz porzucić dla szczęścia obu stron, ale i o takich problemach, które dotyka wiele osób i choć ciężko powiedzieć, że w prawdziwym życiu zdarzają się takie rzeczy to trzeba zaznaczyć, że takie problemy jak bezsenność, nerwowość i brak zrozumienia istnieją w prawdziwym życiu i szkoda, że w książce nie było o tym więcej, ale mimo wszystko zachacza  o te problemy i warto jest sobie zdać sprawę, że jest to prawdziwą próbą  związku. A danie wolności bez egoistycznego myślenia i bez zazdrości  z sercem na dłoni jest próbą miłości.

czwartek, 1 października 2020

Wszystko okej

 Czy wszystko okej?

Czy może wszystko stracone...?

W jakiej pogodzie znajdujemy się?

Słońce, deszcz, burza, wiatr...

W jakiej pogodzie widzi nas świat?


wtorek, 22 września 2020

Czwarta władza szóstej B- Adam Studziński

 


Uwielbiam książki Adama Studzińskiego, niewątpliwie ma talent do przekazywania w prosty sposób ważnej wiedzy dzieciakom. Chciejosztuczki, Wiewiórczy zakątek, a teraz Czwarta władza szóstej B. Jak tylko zauważyłam kto jest autorem tejże książki wiedziałam, że wyląduje u mnie na półce i z pewnością nie będzie się kurzyć. Muszę przyznać, że sama wciągnęłam się w historie bohaterów i to tak bardzo, że czytałam ją nagłos jeszcze przez dłuższy czas po tym jak dzieciaki zasnęły.

W Chciejosztuczkach o manipulacji w sklepach, w Wiewiórczym zakątku o mediach społecznościowych jakie niosą nam zagrożenie i jak można je wykorzystać w pozytywny sposób, a teraz manipulacja w mediach, w dziennikarstwie, jak bardzo łatwo można zostać człowiekiem skorumpowanym, chociaż wcale się tego nie chce. Naciąganie prawdy, niewinne kłamstwa... Do czego to może doprowadzić?Czy powinniśmy wierzyć we wszystko, co przeczytamy albo usłyszymy w telewizji ? 

Książka o przyjaźni jak i o jej stracie, o uczuciach, tęsknocie i rodzinie. Manipulacja w mediach to jak widać nie jeden, choć główny wątek. Autor poruszył także takie kwestie jak tesknota za rodziną, wywyrzszanie  się "lepszych" uczniów i dokuczanie  słabszym, pokazał jaką wielką mają moc słowa  i jak całkiem inaczej odbiera je dziecko, czując się zranione, pokazał, że człowiek nie jest tak po prostu "wredny", że czasem stoi za tym jakieś nieszczęście. 

Nękania, Smutny i Nowy to oni muszą poprowadzić portal informacyjny niby nuda, ale Nowy okazuje się genialnym redaktorem naczelnym i... Smutny dzięki niemu ma darmowe jedzenie w sklepiku, super nie, ale czy na pewno? W co takiego Nowy wciągnie Melkę i jak bardzo będzie to niebezpieczne? W jaki sposób redaktor naczelny chciał pomóc swojej przyjaciółce i czy jej się to spodobało? I co z tym wszystkim ma wspólnego piernikowa  trucikielka? Historia wciągająca, ciekawa, tajemnicza i z morałem.

Zakończenie pozostawia niedosyt. Chciałabym więcej, zwłaszcza rozwinięcia wątków pobocznych bo były to ciekawe zagadnienia, ale jednocześnie rozumiem, że jest to książka skierowana dla młodszych czytelników, dlatego autor skupił się na przekazaniu w prosty sposób wiedzy o mediach i dziennikarstwie i jak zwykle pokazał pozytywną jak i negatywną stronę. Do tego porusza prawdziwe problemy dzieci, dzięki czemu łatwiej jest się utorzsamić z bohaterem, także nam dorosłym. Dzięki temu, że zostały tu poruszone pewne problemy my jako rodzice możemy dostrzec to w relacjach z naszymi dziećmi, dlatego  zachęcam was do sięgnięcia po Czwartą władzę szóstej B, a ja pomimo niedosytu  w zakończeniu mam nadzieje na inne przygody Nowego, Smutnego i Melani.


poniedziałek, 7 września 2020

Książka kucharska dla miłośników serialu Przyjaciele. Ten, w którym są wszystkie przepisy- Teresa Finney



Gdy zobaczyłam, że zostanie wydana książka kucharska dla miłośników serialu Przyjaciele, nie mogłam przejść koło niej obojętnie po pierwsze uwielbiam mieć książki kucharskie i przeglądać przepisy oraz zdjęcia znajdujące się w książce, a czasem nawet wypróbować jakiś przepis :P (Co roku obiecuje sobie, że będę częściej z nich korzystać i próbować nowych rzeczy), a drugą rzeczą dlaczego akurat tak książka kucharska przykuła moje oko jest fakt, że uwielbiam Przyjaciół, może nie jestem takim fanem jak ci co znają każdy odcinek na pamięć i nie miałabym żadnych szans w słynnych grach opartych na Przyjaciołach, ale lubiłam zasiadać przed Przyjaciółmi i z miłą chęcią do nich wracam. Jestem też ciekawa przepisów, które inspirowane są serialem.

 


Przeglądnęłam już książkę i udało mi się wypróbować jeden przepis na Czosnkowe grzanki, które ja zawsze robiłam w czasie grillowania, ale innym sposobem, a ten z książki musze przyznać lepiej mi się wykonywało i szybciej bo trwa to zaledwie 10-15 minut. Niestety nie mam zdjęcia mojego dania, bo grzanki zbyt szybko rozpłynęły się w brzuchach moich znajomych, ale na moim instagramie pokazuje nieraz co gotuje, więc zapraszam bo na pewno za jakiś czas będę próbować kolejnych przepisów. 



No, ale może więcej teraz o samej książce. Nikogo chyba nie zdziwi fakt, że są tam pyszne zdjęcia, jak pewnie w każdej książce kucharskiej, aż człowiek na ich widok robi się głodny. Ponadto przepisy wydają się proste i szybkie do przyrządzenia. Są oczywiście przepisy, które robi się tak jak wymienione wyżej grzanki 10- 15 min, ale i takie do godziny i nieco dłuższe. Najdłużej trwa raczej schładzanie czy pieczenie, niż samo przyrządzanie dania. Książka jest pięknie i estetycznie wydana, przepisy są napisane przejrzyście i przede wszystkim zrozumiałe, a co nie jest takie oczywiste, nie raz trafiałam na książki w których nie do końca wiedziałam o co autorowi chodzi i musiała przeinaczać przepis, albo z niego zrezygnować. 

Myślałam, że znajdziemy w środku jakieś fajne anegdotki na temat serialu, ale niestety tylko na wstępie mamy parę słów od autorki dotyczące serialu i jej inspiracji do stworzenia książki. Podzielona jest ona na pięć rozdziałów: Coś na ząb, Na lunch z Przyjaciółmi, Na obiad i kolację z Przyjaciółmi, Na deser z przyjaciółmi, Drinki i Napoje. 

Bardzo się cieszę, że mogę mieć kolejną piękną i smaczną książkę z przepisami na swojej półce i już nie mogę się doczekać, aż będę próbować swoich sił w kuchni korzystając z pomocy Przyjaciół :P 


PS. Dodam tylko, że tytuł książki jest nieoficjalny, co macie zaznaczone na dole okładki, więc być może w przyszłości, może się on zmienić. 


To kupisz książkę: Książka kucharska dla miłośników serialu Przyjaciele. Ten, w którym są wszystkie przepisy

środa, 26 sierpnia 2020

Domowe dekoracje własną ręką

 Dzisiaj już dawno obiecane domowe dekoracje własną ręką, raczej ręką mojego męża :) Zapraszam do zdjęć:

1.Stolik



Stolik, który wykorzystujemy na dwa sposoby przedstawione na zdjęciach (znalazł się też sposób trzeci i czwarty, trzeci opierał się wykorzystaniu tego cudeńka jako taboret, a czwarty aby stanąć na nim podczas próby dosięgnięcia czegoś z najwyższej półki, ale przeważnie z nich nie korzystamy). Płat drewna początkowo wykorzystywałam jako podstawkę pod kwiatka, leżącą na ziemi, albo na stole. Aktualnie używam nie co mniejszego płata, co zobaczycie w kolejnej propozycji. Nogi wykorzystaliśmy ze starego "brzydkiego" taboretu. "Przemalowaliśmy je z jasnego szarego na ciemny szary i moim zdaniem wygląda to rewelacyjnie. 

2. Płat drewna jako podstawka pod...







Większe płaty drewna wykorzystuje jako podkładki pod wazon z kwiatami, albo ścieczkę, a nawet lampkę nocną. Mniejsze oczywiście służą mi jako podkładki pod kubki, a czasem i wykorzystujemy je pod podgrzewacze


3. Serwetnik.


Do drewnianego serwetnika zainspirowała mnie zeszłoroczna wycieczka do Zakopanego, to tam w jeden z restauracji, zobaczyłam włożone serwetki w kawałek drewna, oczywiście mniejszy. Mąż odtworzył inspiracje z mojej głowy w sposób widniejący na zdjęcie, ale mówił, że ma jeszcze kilka pomysłów, jak zrobić serwetnik z drewna. Zobaczymy, zobaczymy...


4. Koszyki




W mojej rodzinie odkąd pamiętam robiło się kosze, mój dziadek wykonywał to zajęcie, a nadal zajmuje się tym moja babcia i mama. Ja też z swego czasu się w to można powiedzieć "bawiłam. Niestety nie doszłam do takiej perfekcji jak starsze pokolenie i niestety w dzisiejszych czasach ten zarobek staje się nieopłacalny zwłaszcza, gdy nie masz swojego materiału. Koszyki można wykorzystać na wiele sposobów, jeżeli chodzi o dekorowanie domu. Choć, akurat tek na zdjęciu służą jako koszyk na zakupy. Jak wykorzystałam je do przechowywania zabawek i książeczek, moich dzieci. MAm też pomysł, aby wykorzystać je jako osłonki- doniczki na kwiatki, ale muszę poprosić mamę, aby zrobiła mi taki tylko bez rączki.


Na dziś to chyba już tyle, w następnym poście o tematyce domowej, mogę napisać kupionych dekoracjach oraz w jakim kierunku w urządzaniu domu.

środa, 22 lipca 2020

To tylko przyjaciel- Abby Jimenez




Kristen Peterson ceni w życiu niezależność i przyjaźń. Nie ma czasu dla facetów, którzy nie rozumieją jej poczucia humoru, ma go za to zawsze dla przyjaciół, ukochanego psa i własnej firmy, którą prężnie rozwija. Chciałaby mieć czas także dla swojego chłopaka Tylera, niestety on wiecznie nieobecny robi karierę w armii na zagranicznych kontraktach. Czas na macierzyństwo nigdy dla Kristen nie nadejdzie, niedługo przejdzie operacje, po której nie będzie mogła mieć dzieci. Wcześniej jednak odbędzie się ślub jej najlepszej przyjaciółki, Sloan. Kristen pomaga w przygotowaniach do wesela. Kiedy poznaje drużbę pana młodego, czuje że pojawia się między nimi niewytłumaczalnie silna chemia. Josh Copeland jest zabawny, seksowny, świetnie reaguje na jej sarkastyczne komentarze i wie, że kiedy Kristen robi się zła, trzeba po prostu dać jej dobrze zjeść. Jest jednak coś, co sprawia, że Josh może być dla Kristen jedynie przyjacielem, nigdy kimś więcej. Josh marzy o dużej rodzinie, a Kristen przecież nie mogłaby mu jej dać. Decyduje się więc na ryzykowny status relacji: friends with benefits. Choć taki układ teoretycznie wydaje się prosty, w praktyce jednak będzie bardzo skomplikowany…

To tylko przyjaciel początkowo wydaje się być luźną powieścią o dwójce ludzi zakochujących się w sobie, ale nie mogących być razem z mniej lub bardziej błahych powodów. Im jednak głębiej wchodzimy w książkę tym bardziej zauważamy wplecione miedzy wierszami poważne tematy. Jednym z nich jest, a raczej są problemy z miesiączkowaniem. Muszę przyznać, że pierwszy raz spotkałam się w literaturze z opisem tego typu problemów. Bardzo mnie to cieszy bo temat bolącego okresu został tu bez skrępowania, otwarcie, ale i też z powagą przedstawiony. Książka pokazuje, że miesiączkowanie to naturalna sprawa i nie ma czego się wstydzić, ale nie bójcie się nie jest to zbyt nachalne, ale kluczowe dla naszych bohaterów, bo akurat problemy z miesiączkowaniem naszej bohaterki stoją im na przeszkodzie.
Co więcej książka nie tylko jest zabawna, ale zawiera też tragiczne momenty, które sprawią, że nie jednemu zaszklą się oczy. Jest to opowieść o przyjaźni, miłości, problemach osobistych jak i zdrowotnych. Autorka bardzo zaskakująco poprowadziła nas przez życie bohaterów, przyznam się szczerze, że inaczej wyobrażałam sobie  końcówkę książki.

Kristen jest przeciwieństwem romantyczki, lubi pomarudzić, ma sarkastyczny humor, bardzo łatwo ją zezłościć zwłaszcza, gdy jest głodna ( mam ten sam problem :P) jest też uparta i lubi jeść i nie ma idealnego ciała, ale jest pewna siebie, a jednocześnie skryta. Zdaje się być niemal rzeczywistą, normalną dziewczyną. O niej wiele się w książce dowiadujemy, także o jej przeszłości i problemach rodzinnych.

A jak się ma sprawa z Joshem?  On wydaje się być zbyt idealny. Strażak z pięknym ciałem, wolny, chce założyć rodzinę i mieć dużo dzieci. Do tego ma dużo cierpliwości, nie jest go łatwo zirytować w przeciwieństwie do Kristen. Wie kiedy nakarmić kobietę :) Zabawny i zdeterminowany. Facet ideał. Jego przeszłość to dziewczyna, która oskubała go z pieniędzy po tym jak z nią zerwał. Tu niestety muszę się delikatnie przyczepić Josh nie ma pieniędzy, ma długi, a w swojej nowej pracy nie zarabia zbyt wiele. Wydawało mi się, że jego problem będzie się ciągnął przez kartki historii, jednak autorka bardzo szybko go rozwiązała skupiając się bardziej na problemach głównej bohaterki.

Jest to powieść debiutancka i daje się to wyczuć w niektórych dialogach, jednak nie chce żebyście brali to za krytykę. Dla mnie to plus bo wiem, że Abby Jimenez stać na więcej i im częściej będzie doszkalała swój warsztat, im więcej będzie pisała tym lepsze perełki dostaniemy w swoje ręce.

Możemy przeczytać, że Publisher Weekly napisał:

Błyskotliwy, szczery, kipiący od seksu debiut. Wywołuje salwy śmiechu i wyciska morze łez 

Nie wątpliwie można się z tym zgodzić, ale osoby które nie za bardzo lubią, gdy w książkach zawarte są sceny erotyczne nie muszą się martwić, bo przypominają one raczej scenę z filmy, gdy wiemy o co chodzi, ale zaraz ekran się ściemnia. Muszę przyznać, że autorka zrobiła to po mistrzowsku.

Podsumowując, książka jest lekka, ale porusza poważne tematy, powoduje śmiech, ale i sprawia że łza popłynie po policzku. Pokazuje, że życie nie jest idealne i nigdy nie będzie idealne, ale możemy sami strać się oto, aby mimo złych chwil dawało nam szczęście.

poniedziałek, 22 czerwca 2020

Gra w nigdy- Jeffrey Deaver






















Ryzykujesz czy uciekasz? Nigdy nie uciekniesz. Nigdy nie przetrwasz. Nigdy nie wygrasz.

W Mountain View w Dolinie Krzemowej zaginęła dziewiętnastoletnia Sophie Mulliner. Jej ojciec, podejrzewając, że została porwana, wobec bierności policji wyznacza nagrodę za odnalezienie córki. Zgłasza się do niego Colter Shaw, zawodowy „łowca nagród”, specjalizujący się w poszukiwaniu osób zaginionych, uciekinierów i przestępców. Na pozór prosta sprawa komplikuje się, gdy znikają kolejne osoby, a okoliczności wskazują, że porywa je ten sam sprawca, prawdopodobnie wzorujący się na grze komputerowej, w której uwięziony w potrzasku gracz musi odnaleźć drogę ucieczki, posługując się pięcioma przypadkowymi przedmiotami. Jeśli nie wyjdzie z opresji, czeka go śmierć z ręki „Szeptacza”, okrutną postać, która dyktuje warunki w grze. Szukając rozwiązania zagadki, Shaw wkracza do nieznanego mu świata przemysłu gier wideo, poznaje jego bezwzględnych potentatów, toczących ze sobą bezpardonową walkę o pozycję na wartym miliardy dolarów rynku. Niebawem przekonuje się, że tropiąc tajemniczego porywacza, sam jest śledzony przez kogoś, komu bardzo zależy na utrudnieniu mu zadania.
Opis "Gry w nigdy" bardzo mnie zaintrygował. Miałam wrażenie, że książka przeniesie mnie w grę toczącą się między głównym bohaterem, a porywaczem, przyprawioną dreszczykiem. Niestety nie do końca tak było i tego dreszczyku mi także zabrakło, a to właśnie dla niego sięgnełam po tą książkę.

Gra w nigdy jest lekkim kryminałem i fanom tego gatunku z pewnością przypadnie do gustu, zwłaszcza jeżeli jesteście fanami gier komputerowych to już w ogóle książka dla was. Chociaż nie sięgam po kryminały były chwile, kiedy nie mogłam oderwać się od książki, chcąc jak najszybciej rozwikłać zagadkę. Jednak książka chwilami mi się ciągła zwłaszcza początek, później już akcja toczyła się dosyć szybko, spowalniały ją wspomnienia z życia bohatera, dzięki którym poznajemy go bliżej. Coś za coś jak to się mówi. Osobiście wolałabym, aby akcja toczyła się o wiele szybciej, ale trzeba też pamiętać że jest to pierwszy tom serii, więc trzeba go odbierać jako wstęp do całej serii. Dlatego też dobrze, że dowiadujemy się właśnie w tej pierwszej części bardzo dużo o głównym bohaterze, ponadto wspomnienia bohatera mają związek z pewną nie rozwiązaną zagadką na której z pewnością będzie się opierać cała seria, także te fragmenty są bardzo kluczowe dla całej fabuły.

W książce poruszany jest temat gier oraz ich wpływu na garjących. Pokazuje jak łatwo można się uzależnić i jak wielu ludzi nałogowo gra poświęcając im swoje życie. A także do czego może doprowadzić zbyt długie spędzanie czasu w świecie gier. Ludzie tracą kontakt z rzeczywistością, niewiedzą już co jest prawdą, a co nie. Tak bardzo są wsiąknięci w grę, że czasem wydaje im się, że mogą wprowadzić ją w życie. Jednak książka nie mówi tylko negatywnie o tej rozrywce, poznajemy całe środowisko graczy, a także producentów, którzy jak najbardziej starają się unowocześnić gry komputerowe, zmuszając tych którzy lubią tą rozrywkę  choćby do ruchu, kreatywnego myślenia, poznawania świata, historii itd. Jest też zbawiennym ruchem dla osób niepełnosprawnych, gry wykorzystywane są w przeróżnych zajęciach terapeutycznych.  Dlatego jeżeli ktoś obawia się, że książka przedstawia świat gier komputerowych w złym świetle, niech wie że tak nie jest. Autor pokazał zarówno dobrą stronę jak i tą złą gier komputerowych. Wniosek nasuwa się jeden wszystko jest dla ludzi, ale w przyzwoitych ilościach.
Wszystko to było doskonałym tłem dla rozwoju akcji i tego nie można odebrać autorowi. Potrafił przemycić wiele ciekawych informacji, nie czyniąc ich zbyt nachalnymi .

Pisząc na początku o braku dreszczyku, nie miałam wcale na myśli, że książka mi się nie podobała. Był to jedynie mój błąd, że uznałam ją za kryminał thrillerowy. Była ona interesująca, ale mnie samą jednak lekkie kryminały, za bardzo nie pociągają. Ciekawiej byłoby dla mnie obsadzić akcje w bardziej mrocznym świecie.
Jest to początek przygód Cotera Shaw, więc jeżeli was ciekawią takie klimaty, oczekujcie serii. A czy ja sięgnę po kolejny tom? Nie wiem, co prawda jestem ciekawa czy nadal autor będzie obsadzał bohatera w świecie gier czy też w każdej kolejnej części tłem stanie się inny temat do omówienia i też czy uda mu się w ten sposób go przemycić jak w Grze w nigdy? Na razie to pytanie pozostawię bez odpowiedzi czekając, aż pojawi się kolejna część. Dopiero wtedy odpowiem sobie na nie, a wam drodzy czytelnicy dam znać o ponownej możliwości wsiąknięcia w świat Coltera Shaw.

wtorek, 9 czerwca 2020

Klasycznie pokochałam klasyki, czyli Dziwne losy Jane Eyre.


Znacie to uczucie, gdy kończycie czytać książkę i czujecie, że wcale nie chcielibyście jej skończyć, a jednocześnie chcecie dowiedzieć się jak najszybciej co jest dalej. Dziwne losy Jane Eyre to właśnie ta książka wywołała we mnie te odczucia. Czy mówiąc, że mogłabym czytać tylko klasyki, przesadziłabym? Pewnie trochę tak bo różnorodność jest ważna, ale to nie jest moje ani pierwsze, ani tym bardziej ostatnie spotkanie z klasyką. Myślę, że takową świadomą bez szkolnego "przymusu" była Rozważna i Romantyczna i także po niej wiedziałam, że chce uzbierać całą serię Angielskiego Ogrodu. Jednak zdarzyło się tak, że porzuciłam... Nie! Nie porzuciłam, odłożyłam moje plany na czas nie określony. Dzięki niedawno odkrytej booktuberce Doktor book, udało mi się powrócić do mojego pomysłu i sięgnąć po ( już zbyt długo leżące na półce) Dziwne losy Jane Eyre. W tej chwili zadaje sobie pytanie jak mam żyć dalej nie zagłębiając się w tą historię? Uczucie wspaniale okropne, dowodzące że przeczytało się świetną książkę. Ale o czym jest historia Jane Eyre? Główna bohaterka od maleńkości,  była wychowywana przez swoją ciotkę, po śmierci wuja owa ciotka postanowiła pozbyć się narzuconego ciężaru jakim była dziesięcio czy dziewięcio letnia dziewczynka. Wysyłając ją do szkoły w której spędziła swoje młodzieńcze lata. Warunki w szkole były okropne, dziewczynki kształcące się w niej głodowano, ubierane nie tyle skromnie, co nie odpowiednio do pogody i bardzo surowo traktowane. Główna akcja toczy się jednak już po tych trudnych dla Jane latach. W końcu zatrudnia się jako nauczycielka małej Adelki w Thornfield Hall., tam poznaje pana Rochestera. Jednak i ten okres w życiu będzie dla niej pełen trudności, zmagań i próby dla jej zasad i duszy.
Książka zdecydowanie o niebanalnej miłości pełnej oddania, zrozumienia i wiary. Nie jest to historia wyjęta z rodem z telenoweli. Choć dzieje się w niej dużo nie jest przerysowana. Opowiada o prostym życiu i głębokiej wierze w Boga i w samych siebie, we własne zasady. Porusza struny utraconych przyjaźni, węzłów rodzinnych o tym jak bardzo ważne są w życiu człowieka. Miłość jest w niej prawdziwa niemal czytelnik jest wstanie się w niej zatracić. Jest ona skromna, niepopadająca w skrajności, ale i wzniosła, wielka, a przede wszystkim oddana. Mimo przeciwności trwa niezłomna.
Jane jest skromna, godnie przyjmuje to co jej los zsyła, a jednocześnie ma swoje zdanie którego nie boi się mówić głośno. Zawsze robi to co uważa za słuszne, żyje tak jak jej podpowiada serce, jest godna naśladowania i zagościła w moim sercu na zawsze. O panu Rochesterze można powiedzieć, ze choć nie atrakcyjny swoim charakterem przyciąga do siebie ludzi zwłaszcza Jane. Jest nie co gburowaty i skrywa wiele tajemnic. Nie lubi być zależny i prosić o pomoc, jest silnym i nieco władczym mężczyzną jednak przechodzi w pewien sposób przemianę. Nie jest to jednak takowa przemiana wywołana uczuciami to tragiczny los spowodował sytuację w jakiej bohater musiał się znaleźć. Leżę właśnie w rozsypce i nie potrafię się pozbierać. Książka, którą chce się jak najszybciej skończyć, nie chcąc jej skończyć. Na pewno czujesz, że musisz do niej powrócić. Uczy prostego życia, docenienia tej każdej chwili oraz pogodzenia się ze swoim losem jednoczenie biorąc przy tym jak najwięcej. Uczy nas prostej miłości, szczerej i też poświęcającej się. Odsłaniając jak jeszcze dużo brakuje nam, aby być ponad potrzeby tego świata.

wtorek, 19 maja 2020

Zmień myślenie- Zmień życie


Nasze myśli tworzą nasze życie. Wszystko o czym myślimy do siebie przyciągamy. Tworzymy błędne koło naszych nieszczęść. Nie chcemy, aby nasze życie było złe. Nikt tego nie chce. A jednak ciągle nasze myśli krążą wokół złych wydarzeń. Wielu ludzi częściej wspomina te przykre dla niego rzeczy. Skupiamy się na tym co w naszym życiu było złe. Zamiast na tym co dobrego z tego złego wynikło. Wszystko w naszym życiu jest po coś, gdybyśmy zaczęli te nasze złe zdarzenia traktować jako podróż do tych miły dobrych wspomnień? To zmienia ich znaczenie.. Nagle mamy ochotę podziękować byłemu chłopakowi, za to że nas rzucił bo gdyby nie to być może nigdy nie mogłabym być z tym kochanym mężczyzną, który ma serce na dłoni. Docenimy fakt, że kiedyś doświadczyliśmy braku akceptacji wśród rówieśników, możemy teraz pomóc osobie znajdującej się w podobnej sytuacji, wychować dzieci na bardziej pewnych siebie i wrażliwszych na krzywdę innych... Co chce przez to powiedzieć? Każde doświadczenie uczy nas czegoś i ma wpływ na nasze dalsze życie i postrzeganie świata i z każdego możemy wyciągną coś dobrego, a nawet powinniśmy.


Nie tylko nasze wspomnienia, ale też to o czym myślimy na codzień ma wpływ na nasze życie. Rozpoczynając dzień z nastawieniem na zły od razu taki się staje. Widzimy w nim to co najgorsze, pada jest ponuro i nic się nie chce, a może pada ziemia się nawodni roślinki zaczną rosnąć, warzywa i owoce. No i jest świeże powietrze. Jak ja kocham to powietrze podczas deszczu, ma piękny zapach, serio. :) Zycie cię kocha.... Jedno zdanie, a  napawa wielkim optymizmem. Rozpoczynając nim dzień co by się w nim nie wydarzyło staje się on jaśniejszy bo z tyłu głowy wiesz o tym, że miłość istnieje. Zdanie to pochodzi z książki Anny Niemczynow Zycie cię kocha Lili.  (Kto by pomyślał:P) Jest to pełna optymizmu książka.  W życiu Lili dzieją się różne rzeczy zaczynając od zerwania z chłopakiem, utratę jednej, pracy problemy w kolejnej, a to co dzieje się z jej mieszkaniem.... Och szkoda gadać. A jednak nasza bochaterka we wszystkim stara się zobaczyć dobre strony.
W książce nie ma zbyt wielu zwrotów akcji, a co więcej na plan wychodzą problemy bohaterów drugo planowych na których Lili ma wpływ. Co jest dla mnie bardzo ciekawe i intrygujące. Lilii stała się w pewnym momencie tłem dla życia Brygidy-jej szefowej. Ukazuje ona więzły między rodzinne i konflikty, które wzięły się niedomówień i przykrych przeżyć. Wystarczy rozmowa, szczera rozmowa. Ja kieruje się tą myślą od lat i jest ona podstawą mojego małżeństwa. Mam szczerą nadzieje, że nauczę tej prawdy także i moje dzieci.

 Pieniądze są energią, która przypływa do mnie gdy ich potrzebuje, jedno z wielu afirmacji znajdujące się w książce. Powtarzając je przyciągniesz do siebie pieniądze . Nie mówie ci tu, ze pieniądze spadną ci z nieba czy tez wygrasz w totolotku. Może się i tak zdarzyć kto wie... :)) Ale gdy zmienisz swoje myślenie na bardziej pozytywne może pojawić się okazja do zarobienia tych że pieniędzy. Zawsze warto spróbować co nie ;)
To tylko taki mały przykład tych afirmacji w książce  jest o wiele więcej. Niektórych  może to drażnić, ale jedno trzeba przyznać zawierają w sobie wiele prawdy.

 Dzięki książce Anny Niemczynów oraz jej wpisom na stronie, zaczęłam wierzyć, że zmiana naszego myślenia zmienia nasze życie i staram się każdego dnia kierować swoje myśli na bardziej pozytywne i doceniać każdy dzień i każdą chwile, uśmiech, promień słońca czy krople deszczu. Dziękuje każdego dnia.
Książka jak wspomniałem powyżej  jest pełna afirmacji i pozytywnych myśli. Liliana jest taką pozytywną osobą, czasem wydaje się to dziwne, a Rózia babcia głównej bohaterki to już w ogóle dziwna osoba. Pytanie brzmi Czy być normalnym i nieszczęśliwym, czy też dziwnym, ale za to szczęśliwym?

Codziennie ( no dobra czasem zapominam) staje przed lustrem i mówię życie cię kocha, towarzyszy mi przy tym dziwne uczucie. Nie jest to takie proste jak mogłoby się wydawać. Na początku przechodziły mnie myśli to głupie jest. Zwłaszcza jeżeli zdarzyło się, ze ktoś to usłyszał... Zycie cię kocha, mamo... to usłyszałam od mojej córki i synka.  Wtedy poczułam moc tych słów, moje dzieci przez jedno krótkie zdanie uczą się miłości i szacunku do rodziców... Do drugiego człowieka. Tacie też to mówią :) A gdy ja im to mówię słyszę odpowiedź, tak wiem, wiem, ale po chwili odbijają piłeczkę i mówią to samo do mnie. Jest to cudowne uczucie, jakby w powietrzu unosiło się szczęście.
Zacznijmy myśleć pozytywnie, przyciągać tym dobre rzeczy. Nauczmy się mówić do siebie i innych z miłością, a ona do nas wróci. Tak samo jak moje dzieci odpowiedziały mi na moje życie was kocha, słowami życie cię kocha mamo.

piątek, 3 kwietnia 2020

O Wdzięczności...


Dziękuje, to takie proste słowo, a tak trudno je czasem wymówić i to nie dlatego, że nie chcemy czy też nie doceniamy. Czasem nie zauważamy za co powinniśmy być wdzięczni i bardzo rzadko go używamy, przez to też, gdy przychodzi nam wypowiedzieć słowo dziękuje czujemy się dziwnie i tak się ma rzecz także z takimi słowami jak proszę i przepraszam. Niby proste słowa, ale tak rzadko używane, że niemal zapomniane.



Czy wierzycie, że słowo dziękuje przynosi dobro?
Ja tak. Mocno w to wierze, ale przyznam się szczerze, że z tym moim dziękowaniem było słabo. Niby zawsze dziękowałam za wszystko, ale... Chyba nie znałam do końca mocy dziękowania. Dziś uczę się dziękować i to dzięki autorce Annie H. Niemczynów, która napisała i wydała książkę pt. 100 dni wdzięczności. Przez ostatnie sto dni uczyłam się wraz z Anną dziękować. Nauczyłam się dziękować za kubek gorącej herbaty, za zdrowie, dom, dzieci, męża, za łóżko czy toaletę. Bo tak! Niektórzy nie mają takich wygód i do niedawna i nasi rodzice korzystali z wychodka na zewnątrz. Ja sama łapnęłam się jeszcze na wychodzenie do toalety na dwór i było to podczas wakacji u babci. Może ze dwadzieścia lat temu, niby dawno, ale jednak nie.
Krótkie codzienne wpisy autorki pozwalały spojrzeć na świat inaczej, nieraz otwierały mi oczy, a nawet pomagały po ciężkim dniu. Większość wpisów zaczyna się od jakiego cytatu na którym opierają się słowa autorki, która bardzo często odnosi się do własnego życia. Przy każdym dniu mamy miejsce, stronę lub dwie na wypisanie tego za co my w danym dniu jesteśmy wdzięczni.





To jest bardzo dobry krok w stronę zmiany siebie i własnego życia pozwala uwolnić się od tego całego chaosu. Codziennie otaczamy się zakupami, reklamami, telewizją, Chcemy mieć to i tamto. Moda na żywe kwiatki, nigdy ich nie miałam ale nagle musze mieć, w tym sezonie modne są szarości przemaluje pakuj na szaro, choć niespełna dwa miesiące wcześniej malowałam je na mój ulubiony niebieski, kolejny rok głosi kolory wróciły do życia. Modne, krótkie kurtki, długie kurtki to co, że w szafie wisi już ze trzy, a i tak chodzę tylko w tej ulubione, trend karze kupić mi kolejną. I narzekamy, że nie mamy, a chcielibyśmy mieć, mieć i ciągle mieć, a gdzie tu być?  Tak wdzięczność nauczy nas być.  :)
Mamy teraz taki czas, że pewnie wielu zastanawia się, a za co by tu dziękować?

Nie będę wam tu pisać teraz wielkich mądrości o naszej sytuacji, bo wcale ich nie posiadam. Mam pewne przemyślenia jak każdy. Nie wiem jak to się wszystko skończy, ale podziękuje tu za to co mam.

Dziękuję za dwójkę wspaniałych dzieci, za to że mogłam przeżyć ich niemowlęcy wiek i patrzeć jak wyrastają na małych łobuziaków, za ich pierwsze słowa i kroki, dziękuje za to, ze nadal mogę i obserwować i wspierać w rozwoju. Choć bywa ciężko ;)
Dziękuję za męża, który zawsze przy mnie był nawet w najgorszych chwilach i mi pomógł.
Dziękuję, że jesteśmy zdrowi i możemy tworzyć wspaniałą, choć nie idealna rodzinę  :)
Dziękuję za podwórko, dzięki niemu możemy spokojnie wraz z dziećmi rozkoszować się świeżym powietrzem, spokojem i promieniami słońca.
Dziękuję za wiarę i modlitwę, która pomaga mi pokonać lęk.
Dziękuję, za ten grymas na twarzy trzyletniej córeczki, która strzeliła focha na tatę i wyszła z pokoju.
Dziękuje za wykonanie przez moją córkę Mama, mama, mama ostrzegała...
Dziękuję za niezwykłą ciekawość mojego syna do matematyki.
Dziękuje za wiersze, których bardzo szybko się uczy, a później non stop je recytuje.
Dziękuję, za Internet, dzięki któremu mam teraz kontakt ze światem, a w szczególności z najbliższymi.
Dziękuję za dni wypełnione po brzegi pracą (sprzątanie, pranie, nauka, zabawa z dziećmi...), dzięki temu nie daje się strachowi i przeżywam wartościowy dzień.

Dziękuję, Dziękuję, Dziękuję.

Mogłabym tak w nieskończoność, ale... choć czas mamy, nie chce was zanudzać :P

Wiem, że teraz z tymi zakupami to tak średnio i mało kto myśli aby kupować nowe książki, dlatego też chciałabym wam wspomnieć, że Anna H. Niemczynów postanowiła podzielić się z nami na swojej stronie wybranymi wpisami z książki: Anna Niemczynow- Praktyka wdziecznosci. Polecam zaglądnąć nie tylko po to, aby rozpocząć praktykę wdzięczności, ale polecam zajrzeć na inne jej wpisy, dużo pokrzepiających słów, dających bardzo wiele dobra. 
PS. Są też przepisy :)

Na koniec taka mała ciekawostka, wczoraj oglądałam nowy filmik u Cezarego Pazury, który także wspomniał w nim o wdzięczności. Dziękował codziennie, a dostał więcej niż chciał... Polecam zajrzeć, także na jego kanał. Cezary Pazura (link kieruje do filmiku w którym wspomina o wdzięczności)

Dziękuję za przeczytanie i poświęcony mi czas.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję.

poniedziałek, 2 marca 2020

Seria Pampiludki- Asia Olejarzczyk


Pampiludki to przygody dwóch przyjaciół pampiludków Gideona i Amlimemka, żyjących w Pampili. Historie te mają odniesienie do wiary i w bardzo prosty sposób opowiadają o wierze chrześcijańskiej. Dzieci dowiadują się tu kim jest dla nich bliźni, czy też co to jest poczucie winy i jak ważne jest wybaczanie oraz wiele innych rzeczy. W serii ukazały się trzy części przygód Pampiludków i zaraz opowiem o każdej z nich parę słów, ale najpierw chciałabym wspomnieć, że świat stworzony przez autorkę jest fenomenalny. Dzięki czemu książki nie są nudne, a wręcz zaciekawiają. Pampilia to miejsce w którym żyją pampiludki, mają własną rzekę Szszsz, jezioro Chlup czy las Ciii. W każdej książeczce mamy na pierwszych stronach narysowaną mapkę Pampilli, co bardzo urozmaica czytanie. Ponad to książki są bardzo piękne wydane, strony ozdobione są pięknymi ilustracjami i rysunkami. Same okładki są bardzo przyjazne dla oka i sprawiają, że chce się po nie sięgnąć. Kończąc już te zachwyty nad samym wydaniem książek przejdźmy teraz do poszczególnych tytułów:

 Pampiludki i tajemnice wiary.



















Chcecie dowiedzieć się jak powinno się witać z Panem Bogiem, a może jesteście ciekawi jak nasze modlitwy są wysłuchiwane i czy można Z- bawić się z Panem Bogiem? W bardzo prosty, dziecięcy sposób poznajemy trudne zagadnienia wiary chrześcijańskiej takie jak Miłosierdzie, Zbawienie czy też czym jest Gloria dla dzieci są to słowa, których nie zrozumieją i nie jeden dorosły nie umiałby im ich tak fajnie wytłumaczyć jak to robi Asia Olejarczyk.

Pampiludki i Królestwo niebieskie.



















 W tej części zostaje nam w ciekawy sposób objaśniona modlitwa Ojcze nasz. Każdy werset modlitwy dostał osobną historie, zaczynamy od Ojcze nasz, któryś jest w niebie... gdzie najmłodsi dowiadują się kim jest Ojciec i gdzie on właściwie mieszka. Kolejny rozdział, Święć się imię twoje... opowiada o święcie imion w Pampili, gdzie Alimemek może zaspokoić swoją ciekawość dowiadując się jak ma na imię Bóg. W następnej historii Alimemek marzy o latającej wyspie, która jest królestwem... Więcej wam nie zdradzę, przeczytajcie sami bo warto. Mnie jako dorosłą osobę zaciekawiły te historie, a co dopiero moich brzdąców.

Pampiludki na szlaku szczęścia.





















Tym razem Asia Olejarczyk tłumaczy dzieciom znaczenie Ośmiu Błogosławieństw, mowa będzie o wartości milczenia przy okazji której ukazana jest nie wartość narzekania, o tym co to jest błogosławieństwo i czy każdy go może otrzymać, pokazuje także, że otrzymujemy wszystko czego w danej chwili nam potrzeba...



Książki o Pampili są wartościową serią, pomagającą rodzicom  w wychowaniu w wierze chrześcijańskiej swoich dzieci, przy czym jest ona napisana proso i ciekawie. Uczy dzieci dobrego życia, moralności i kierowania się dobrem w życiu, pomagają stać się odważnym i wartościowym. Jeżeli jesteś osobą wierzącą i masz dzieci, to polecam z całego serca tą serie nie tylko dzieciaki skorzystają z tych opowiadań, ale nawet nam dorosłym wiele one przypominają.
Dodam jeszcze, że Pampiludki mają  mieć swoją odsłonę w pakietach prezentowych, także jeżeli szukasz prezentu dla dziecka jest to jedna z wielu opcji z której możesz skorzystać :)
Można je także dostać w wersji audio. Na stronie wydawnictwa dreams jest możliwość przeczytania fragmentów książek
Pampiludki i królestwo niebieskie
Pampiludki i tajemnice wiary
Pampiludki na szlaku szczescia




wtorek, 18 lutego 2020

Planer utkany z marzeń od Gabrieli Gargaś


Mamy Luty, ponad miesiąc musiałam radzić sobie bez żadnego, powtarzam żadnego kalendarza na rok 2020. Dałam sobie radę ;) Ale brakowało mi planowania w planerze. Zeszły rok spędziłam z podobnym planerem, także od Gabrieli Gargaś, Planer Taki jak ty. Byłam pewna, że o nim pisałam, ale jakoś nie mogę znaleźć tego postu. W zasadzie jest on zaprojektowany na takiej samej zasadzie co Planer utkany z  marzeń i w sumie bardzo się z nim polubiłam w 2019 r. Dlatego też zdecydowałam się na kolejną wersje Planera od Gabrieli Garaś.



Po słowie wstępu, czas przejść do rzeczy. Pierwsze strony planera to powiedziałabym zaplanowanie celów na kolejny rok. Mamy tu miejsce na wypisanie sobie książek do przeczytania, filmów do oglądnięcia czy też listę badań do zrobienia w danym roku. A nawet miejsce na to co chcemy, bądź nie chcemy robić.


Planer marzeń został, także zbogacony o opowiadanie napisane przez Gabrielę Gargaś to nie lada gratka dla fanów autorki, ale myślę też, że i tym którzy jeszcze nie zaznajomili się z twórczością tej autorki spodoba się taki bonusik.



Każdy miesiąc rozpoczynamy harmonogramem miesięcznym, gdzie możemy wypisać najważniejsze rzeczy na dany dzień.


Na kolejnych stronach mamy już tygodnie danego miesiąca, możemy zaplanować, każdy dzień, w dole lewej strony znajduje się miejsce na wypisanie dań na każdy dzień w tygodniu, po prawej miejsce na notatki, albo ulubione powiedzenia, a także takie, które samemu wymyślimy :) W rogu prawej strony znajduje się miejsce na listę zakupów.




Kalendarz zawiera także, krótkie teksty autorki mające nas z motywować, poprawić humor, albo też podnieść na duchu.

Dodatkowym plusem takich kalendarzy jest fakt, że możesz zacząć go prowadzić kiedy tylko chcesz, nawet w środku lata. Bo to ty sam wpisujesz sobie miesiące i daty. Niewątpliwie uważam, że jest o wiele lepszym wyborem od zwykłego kalendarza dodatkowo cena wcale nie odstrasza, ponieważ kupiłam go za 25 złotych, a widziałam nawet na niektórych księgarniach internetowych cenę 22 złotych. Myślę, że to nie dużo jak na tak pięknie wydany plener.
A wy co myślicie? Korzystaliście już z tego typu kalendarzy? 

czwartek, 23 stycznia 2020

Koniec 2019, a poczatek 2020

Mamy 2020, święta minęły, a ja przeszło od listopada nie odzywałam się na blogu. Czas przedświąteczny jak i świąteczny spędziłam skupiając się na rodzinie i przygotowaniach, między czasie także kończyłam swój prywatny projekt :) Dlatego też odpuściłam bloga, zastanawiam się nad zmienieniem trochę kontentu, oczywiście nadal będę pisać o książkach, ale być może będzie mniej samych recenzji, zastanawiam się czy nie lepsze będą takie zbiorowe recenzje np. trzy najlepsze książki w danych miesiącach. Chciałbym, aby na blogu pojawiła się tematyka około domowa, ale bardziej w stronę "zrób to sam". No nie wiem zobaczymy co z tego wyjdzie. Przejdziemy teraz do roku 2019.
Oj działo się działo:

Przede wszystkim udało nam się wyjechać do Zakopanego, o wyjeździe możecie przeczytać: Weekend w Zakopanym z dziećmiPamiatki z Zakopanego
Wyremontować jeden z pokoi
Postawić ogrodzenie z przodu domu oraz wymienić bramę.
Wprowadzić element drewna do wystroju mieszkania.
Przygarnąć kota, który aktualnie znajduje się u mojej mamy, z powodu podejrzenia alergii na kocią sierść u dzieci.
Odkryć autorkę Anne Niemczynów i jej książkę 100 dni wdzięczności, za którą jestem wdzięczna. Dodam, że udało mi się wygrać ją w konkursie :) Muszę wam więcej o niej opowiedzieć, niebawem:)
Dużym zaskoczeniem były też dla mnie dwie książki Natalii Sońskiej tworzące całość Listy (nie) miłosne i Piosenki (nie) miłosne o nich też postaram się co nie co napisać.
Dzięki kolejnej książce Natalii Sońskiej Uwierz w miłość Calineczko, odkryłam, ze seria z Zakopanym jest moją ulubioną serią i lubię się tam przenosić, chociaż książkowo :)
Wzięłam udział w konkursie tydzień bez telefonu, co otworzyło mi oczy na to jak często zaglądam do tego sprzętu elektronicznego.

Rok 2019 był pełen wyzwań, pięknych chwil, ale i złych decyzji może nie były one dramatyczne, bardziej związane z codziennością, ale dzięki temu wszystkiemu na wiele rzeczy patrzę teraz nieco inaczej. 

Rok 2020
Plany. planami, a jak się zakończy to nie wiadomo :)
Mam w nadziei:

Realizować się dalej w pisaniu
Dowiedzieć się więcej o Ziołolecznictwie
Czytać książki, którem mam w domu i z biblioteki to oznacza zaprzestanie gromadzenia ich.
Poprzedni punkt może kojarzyć się z minimalizmem i być może właśnie wprowadzić trochę tego "trendu"w życie, ale bezprzesady ;) Przedewszystkim w tym temacie chciałabym rozsądniej kupować, nawet nie chodzi oto aby mniej, bardziej oto, aby nie żałować zakupu. 
Bawić się dobrze na weselach :)
Jakiś wyjazd by nie zaszkodził :)
Rybki :)

No i co bardzo dziękuję za miniony rok, za to że tak wiele dobrych  wspomnień mi przyniósł, a także jestem wdzięczna za 2020 rok, który jak na razie jest  przede mną jako jeszcze nienapisana książka.  

Dziękuję, dziękuję, dziękuję!