środa, 11 listopada 2020
Minecraft. Wyprawa- Janson Fry
czwartek, 5 listopada 2020
Nas dwoje- Holly Miller
Joel jest weteryniarzem, Callie uwielbia przyrodę, gdy on zjawia się w kawiarni w której ona pracuje i gdy ona nagle wprowadza się mieszkanie wyżej od niego. Wszystko wydawałoby się idealne, ale coś stoi na ich drodzę. Joel ma pewną dysfunkcje w którą jak myśli nikt nie uwierzy. Krótko mówiąc śni mu się przyszłość. Śnią mu się zarówno dobre jak i te złe rzeczy i czasem jak zna szczegóły może zainterweniować i zmienić straszną przyszłość.
Joel kocha zwierzęta, ale przez swoje sny, które doprowadziły do niewyspana i przemęczenia, zrezygnował z pracy. Ciężko mu zawierać szczere i trwałe znajomości, boi się zakochać, aby nie dowiedzieć się czegoś okropnego, na co nie będzie miał wpływu.
Callie za to utknęła w kawiarni swojej zmarłej przyjaciółki, nierealizując swoich marzeń związanych z pracą z przyrodą oraz zwiedzaniem najdzikszych miejsc. Boi się zaryzykować. To właśnie znajomość z Joelem pomaga jej porzucić stare życie i odważyć się na nowe. Tylko, że idealnie było by wspólnie przeżywać tą nową przygodę, ale życie nie jest idealne i jeden sen w którym rolę główną zagrała Callie przekreślił wszystko.
Bohaterowie byli fajnie wykreowani, dało się uwierzyć, że przyroda i zwierzętach są dla nich ważne i pewnie dla każdego miłośnika natury to będzie fajny bonus. Książka jest lekka i szybko ją się czyta, ale trochę niespełniła moich oczekiwań myślałam że mnie wzruszy, jednak tak nie było. Myślałam też, że będziemy wręcz wchodzić w sny bohatera to znaczy, że będą one nam przedstawione jako "realne sceny", niestety tak nie było. Dowiadywaliśmy się o nich z myśli bohatera. Uważam, że książka wiele by zyskała i bardziej by złapała za serce, gadybyśmy mogli realnie przeżywać te sceny.
Mimo wszystko książka była ciekawa i wciągająca, do końca kibicowałam bohaterom, a także potrochu utożsamiałam się z nimi, choć nie jestem ideałem wiedzy w zakresie przyrody lubię czasami zaopatrzyć więcej kolorowe liście albo w niebo muśnięte delikatnym kolorem pomarańczy.
Urzekło mnie w niej to, że bohaterowie wspierali się nawzajem, nie obrażali sie, nie wszczynali niepotrzebnych kłótni. Akceptowali siebie starając się stworzyć związek. Zwłaszcza Callie okazała się być bardzo wyrozumiała dowiadując się o snach, nie wyśmiała tego, ani nie krytykowała, choć było to niewytłumaczalne dla rozumu, zaakceptowała i starała się pomóc. Ta książka pokazuje, że czasem sama miłość nie wystarcza, że nie raz dla dobra tej drugiej osoby trzeba zrezygnować z czegoś ci daje tobie wielkie szczęście. Pokazuje, że po rozstaniu da się patrzeć na drogą osobę bez zazdrości i gniewu życząc jej dobrze.
Powieść o miłości, takiej którą musisz porzucić dla szczęścia obu stron, ale i o takich problemach, które dotyka wiele osób i choć ciężko powiedzieć, że w prawdziwym życiu zdarzają się takie rzeczy to trzeba zaznaczyć, że takie problemy jak bezsenność, nerwowość i brak zrozumienia istnieją w prawdziwym życiu i szkoda, że w książce nie było o tym więcej, ale mimo wszystko zachacza o te problemy i warto jest sobie zdać sprawę, że jest to prawdziwą próbą związku. A danie wolności bez egoistycznego myślenia i bez zazdrości z sercem na dłoni jest próbą miłości.