niedziela, 25 sierpnia 2019

Dziewczyna z warkoczami- Anna H. Niemczynow













Tytuł: Dziewczyna z warkoczami
Autor: Anna H. Niemczynow
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 15.02.2018 r.


Paulina, studentka pedagogiki, ma dobry, ciepły dom, wspaniałych rodziców i cudownie zapowiadającą się przyszłość. Nie podejrzewa, że najbliżsi skrywają przed nią tajemnicę. Kiedy poznaje starszego od siebie Mikołaja, jej życie zmienia się diametralnie. Przygoda, która miała być tylko przerwą w życiu, staje się całym jej światem. Dziewczyna nie ma pojęcia, że siłą jej uczucia kieruje ktoś, kogo już dawno nie ma na tym świecie.
Kim jest dziewczyna z warkoczami, którą wspomina Mikołaj, rodzice Pauliny i ona sama? Jak mocno pamięć może wpływać na teraźniejszość? I czy kocha się tylko raz?
Piękna opowieść o pamięci, miłości i losie, który chociaż zależy od nas, to został już raz zapisany w gwiazdach. My musimy tylko właściwie odczytywać znaki. 

Magdalena Witkiewicz napisała o tej książce:

"Ta powieść jest jak uśmiechnięta wiosna. Otwiera serce i daję nadzieję, że wszystko jest możliwe. Polecam."
Muszę się z nią zgodzić. Czegoś tak bardzo pozytywnego nie czytałam od dawna. A nie jest to komedia. Niemal wszyscy  bohaterzy tej książki są zaplątani w szereg tajemnic, które ostatecznie łączą się w jedną całość. Główna bohaterka Paulina, która w zasadzie jest centrum tej książki, stworzonego prze autorkę świata jest niezwykle pozytywną osobą i mimo chwil słabości ostatecznie podnosi głowę do góry. Gdy poznaje Mikołaja mino dzielącej ich sporą różnice wieku coś ją do niego ciągnie. Jak się możecie domyślać i odwrotnie. Mikołaj za to niby stateczny prawnik, ale bardzo zagubiony w życiu prywatnym. Poszukujący utraconej miłości. Bez wątpienia polubiłam ojca Pauliny, który choć surowy dla mężczyzn kręcących się wokół jego córki to mimo wszystko chce dla niej jak najlepiej i gdyby tylko mógł to by jej nieba przychylił. Matka za to jest dobrą przyjaciółką, która zawsze wstawi się za swoim dzieckiem. Tacy rodzice to skarb. Jednak jak każda rodzina miała w sobie rysę. Pisząc o bohaterach tej książki nie powinno się pominąć rodziny Słupskich to u nich Paulina spędzała swój wolny czas. Z Dagmarą były jak siostry, a ich dom mogła traktować jak swój własny. Dagmara była oczywiście przyjaciółką Pauliny, szalona przyjaciółką, ale pod tym szaleństwem kryje się smutne, zagubione dziecko alkoholiczki. Tak Hanna jej matka nią była. Zdawała się być nieco przestraszoną czy też bardzo ostrożną i kruchą osobą uczącą się żyć na nowo. Za to Patryk mąż Hanki bardzo wyluzowany gość, kryje w sobie wielkie poczucie winy.    Pisząc o tej książce od razu się uśmiecham. Porusza ona wiele poważnych problemów takich przy których nie jeden by się załamał między innymi wyżej wymieniony alkoholizm. Jak już wcześniej wspomniałam miłość powstałą pomiędzy bohaterami dzieliła przepaść wiekowa. Jak możecie się domyślać jednym z tematów książki była opinia z jaką muszą zmierzyć się bohaterowie, ale nazwałabym to epizodem. Zycie Pauliny i Mikołaja odkąd się poznali przypominało rolercoster zdarzeń, które powoli odkrywały otaczające ich tajemnice.

Tytuł książki wcale nie jest przypadkowy, to właśnie tytułowe warkocze są winne całemu temu miłosnemu szaleństwu. To właśnie one dały początek tej książce. Ale Ciii jak chcecie się dowiedzieć więcej przeczytajcie także część OD AUTORKI :)

Ta powieść pachnie wiosną, kwiatami, ciepłym wiatrem, zakochaniem... :)

wtorek, 20 sierpnia 2019

Weekend w Zakopanym z Dziećmi

Czy to w ogóle wypali? Pierwsze pytanie jakie nasunęło mi się po usłyszeniu w mojej głowie tegoż pomysłu. Ale nie jedyne. Kolejne brzmiały jakos tak: Czy uda na się coś zobaczyć oprócz naszego "apartamentu"? Czy znajdziemy fajne atrakcje dla dzieci? Czy dzieci w wiek pięć, trzy lat nie są za małe na taką "pierwszą" kilku dniową wyprawę? Czy czas jazdy (około 4-5 godzin) Nie będzie dla nich za długi? Czy się nie pochorują? Czy będą płakać za domem? Najgorsze myśli przyszły jednak, a raczej nasiliły się (bo były od początku) jakos dwa tygodnie przed wyjazdem. No tak wszystko fajnie  wkońcu spędzimy wszyscy wspólnie trochę czasu nie spiesząc się nigdzie, "Odpoczniemy", nazbieramy wspomnień, ale... No właśnie zawsze jest jakieś "ALE" Tłum ludzi, małe dzieci, małe żywiołowe dzieci, dwoje rodziców, czworo par oczu czy tyle wystarczy, aby ich upilnować, aby nic złego się nie stało i najgorsza myśl. A jak ich ktoś porwie? Drogie mamy jeżeli to czytacie dajcie znać cz wy też tak macie. Moja wyobraźnia co do tego, co może złego się wydarzyć znacząco się zwiększyła po urodzeniu dzieci. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Za to spędziliśmy naprawdę piękny rodzinny czas, oczywiście nie cały czas było kolorowo, zdarzały nam się małe "dramaty", ale było ich bardzo mało. Przejdźmy teraz do kwestii co można zobaczyć z dziećmi w Zakopanym.

1. Skocznia



Można na nią wejść piechotą, albo też wjechać wyciągiem. My wjeżdżaliśmy wyciągiem, ale jak ja zobaczyłam jak ma wyglądać samo wsiadanie na te " Fotele"? "Siedzenia" Od razu pożałowałam wyboru. Jeżeli ktoś z was nie wie ten wyciąg cały czas jest w ruchu więc trzeba wskoczyć wraz z dzieckiem na te siedzenia po czym natychmiast obniżyć te zabezpieczające "rury" mam nadzieje, że wiecie o co mi chodzi. Niestety niewiem jak to profesjonalnie nazwać. W każdym bądź razie mama bała się bardziej od pięcioletniego synka. Moja niespełna trzyletnia córeczka wjeżdżała z tatą i choć chciała do mamy, tata wcale się nie zraził chciał tym czymś wracać, ale mama stanowczo odmówiła :) Pomyślcie co musiałam czuć zastanawiając się jak mam z tego czegos zejść wraz z dzieckiem. Aczkowiek nie jest to tak straszne jak to opisuje przy wsiadaniu i wysiadaniu zawsze są panowie skorzy do pomocy i rady także jest okej. Tylko ta mama taka bojaźliwa :) Ale wiecie co trzymaliście kiedyś telefon będąc na wysokościach? Jak tak bo chciałam jednak utrwalić ten dreszcz emocji... Zastanawiam mnie czy wy też tak macie, że w takich sytuacjach wręcz widzicie swój spadający telefon? Dajcie znać? Jeżeli chodzi o zejście, trzeba się trochę namęczyć, ale z dziećmi spokojnie dacie rade. PArking nie daleko skoczni wyniósł nas jednorazowo 15 zł. Jednak okazało się, że kawałek dalej jest pełno darmowych parkingów więc czasem warto sprawdzić :)

2. Gubałówka





Można tam wejść piechotą, ale z racji obecności dwójki dzieci wybraliśmy kolejkę koszt przejazdu tam i z powrotem około 60 zł, dzieci do trzech lat za darmo. Polecam dodatkowa atrakcja dla dzieciaków i dorosłych :) Na Gubałówce mamy piękny widok na góry, zwłaszcza na Giewont i wiele, wiele małych sklepików ( te sklepiki są niemal wszędzie) Jest też plaża, ale nie chodziliśmy do niej jakoś tak wyszło. Poranek był nie co deszczowy więc nie myśleliśmy o tym, aby poleżeć na plaży. Z Gubałówki można też zjechać zjeżdżalnią grawitacyjną, ale nie korzystaliśmy z niej. Nawet nie podeszliśmy się zorientować w cenie, ani czy tak małe dzieci mogą z niej skorzystać. A to dlatego, że właśnie tam powatał pierwszy mały dramacik, który skończył się zapłakanym dzieckiem i pierwszymi zakupami (Chociaż te zostawiliśmy na sam koniec) Skąd ten płacz? Kojarzycie takie maszyny z łapą do łapania miśków, otóż mój nieco naiwny mąż spróbował tej gry. W kabinie oprócz miśków był tez telefon o ile pamiętam jakiś tam Samsung. Moje biedne dziecko, to starsze zapragnęło, aby tatuś wyciągnął mu telefon. Nijak nie dał sobie wytłumaczyć, że jest to raczej niemożliwe. Koniec, końców na pocieszenie kupiliśmy mu ( teraz fanfary i oklaski) UWAGA, UWAGA) Poduszkę-kupę :) Parking przu Gubałówce to 3 zł za godzine.

3.  Pod Kasprowy Wierch





Na Kasprowy Wierch pewnie też się da :) Ale niestety jest to duży wydatek bo 79 zł za jedną dorosłą osobę i 65 zł za dziecko sprawdzałam na Internecie i jest to cena przejazdy góra i dół, ale jak mymy byli to wydaje mi się, że podobne ceny były za przejazd w jedną stronę. Z tym, że nie skupialiśmy się na tym za bardzo bo i tak nie mieliśmy zamiaru z niej korzystać- za długa kolejka do kasy :/ A przede wszystkim stwierdziliśmy, ze jest to za drogi wydatek. Aczkolwiek miejsce pod kasprowym, Wierchem, czyli nie daleko kas biletowych jest warte zobaczenia. Mamy piękną okolcę, rzeczkę przy wejściu na Nosal, trochę dalej idąc w strone wiazdu na Kasprowy mamy płytką rzekę i piękny wodospad, w miejscu dostępnym dla turystów woda jest naprawdę płytka i gdyby tylko pogoda dopisała to pewnie i nóżki by zamoczył :) No i są tam przepyszne lody gałkowe. Mówiąc przepyszne mam na myśli sto procent intensywnego smaku w mojej okolicy nie udało mi się jeszcze spotkać lodów o tak intensywnym smaku  :) Polecam :) Niedaleko Kasprowego jest parking. Cena parkingu wynosi 30 zł za nieograniczony pobyt?

4. Krupówki


Tu byliśmy na samym początku i w ostatni dzień. Co tu dużo mówić Krupówki to wiele małych sklepików z pamiątkami, restauracji i sklepów typu H&M czy Pepco. Można zrobić sobie zdjęcie z misiem za 20 zł tak nas ta cena też nieco skrzywiła, ale z drugiej strony jak jest tak naprawdę upalnie to pewnie ciężko wytrzymać w stroju misia. Moim zdaniem jednak mogłaby być o połowę tańsza. Podobały mi się też karykatury, aczkolwiek wiedziałam, że dzieci nie wysiedzą, a zdjęcia tez nie miała ze sobą, aby dać malarzowi bo chyba tak można go naswać, aby nas po prostu namalował. żałuje, ze nie mogliśmy przejść się po Krupówkach nocą. Zastanawiam się jak tam to wszystko wygląda w święta... Ale wszystko jeszcze przed nami :) Na Krupówkach jest też ciekawa restauracja o nawie Stwinx oferują tam dania z różnych restauracji w tym też dania dla dzieci. Zamówiliśmy tam zestaw dnia w którym był rosół, a na drugie frytki schabowy tak duży jak moje dwa domowe duże schabowe i surówki. Jeden taki zestaw kosztował 20 zł, a dla dzieci wzięliśmy frytki z paluszkami rybnymi i z ogórkiem pokrojonym w plastry do tego był kleks śmietany, nie jestem do końca pewna, ale wydaje mi się, że kosztował też koło 20 zł. Tym wszystkim najedliśmy się we czwórkę i coli nam jeszcze zostało tak się napchaliśmy. Jest tam miła atmosfera myśmy poszli na górę, gdzie było tak swojsko. Można by to ująć tak, ze jest to taki zbiór restauracji w jednym budynku z ta opcja, ze możesz sobie zamówić co chcesz z każdej z nich.  Parking 3 zł za godzinę.

5. Papugarnia



Byłam jej niezwykle ciekawa te ptaki latające nad tobą, które możesz dotknąć i wiewiórki, które możesz pogłaskać. Niezwykle i egzotycznie. Byliśmy w tej największej papugarni w Zakopanym, bo na Krupówkach tez jest, ale tam nie zachodziliśmy.  Co się jednak okazało, panie które zajmowały się jakby podawanie tych papug na ręce czy też miały pomóc rzy karmieniu, pogłaskaniu itd. w zasadzie to krążyły wokół rozmawiając między sobą. Zero zainteresowania, zagubionymi, może trochę przestraszonymi przez wielkie latające papygi klientami. Jeśli o strach chodzi nie polecam zabierać tam trzyletniego dziecka w zadzia zaraz musiałam z moją córeczką wyjść bo się przestraszyła. domyślałam się, że może się bać, ale nie myślałam, ze tak to wszystko wygląda. Myślałam, ze tam sa wykfalikowani ludzie chociaż trochę pomogą. Nie ma tu na myśli uspokojenie dziecka, tylko możliwość doznania tego co nam oferują w reklamie, czyli pogłaskania papugi, nakarmienia jej i potrzymania. Zanim na dobre moja córka się wystraszyła i musiałam ją wyjść bylimy tam chwile i nikt się nami nie zaiteresował. Mąż został ze starszy i tak naprawdę stwierdził, ze nie wiele się zmieniło dopiero jak poprosił o pomoc to z łaską tą papugę posadzili na ramieni synka. Cieszę się, ze przynajmniej on miał z tego radochę. Jeżeli kogoś to interesuje to dziecko trzech lat wchodzi za darmo, ale tak  jak wspominałam wyżej istnieje duże prawdopodobieństwo, że jednak z takim trzuyletnim dzieckiem będzie trzeba wyjść. Tych latających dużych papug sama się wystraszyłam,  Wspomniałam też o wiewiórkach, taaa było to dużo mniejsze osobne pomieszczenie w zadzie wiewiórki znajdują się w tym holu? W każdym bądź razie tam gdzie znajdują się bilety i jest ich chyba dwie, albo trzy, za wejście do nich płaci się 10 złotych. Ale jak zobaczyłam  samotnego chłopaka, który nie by tam nawet dwóch minut i tyle co zrobił to położył im kawałek jedzenia na jakieś gałęzi po czym wyszedł stwierdziłam, że nie ma sensu tak jak w przypadku papug tu też nie było nikogo do pomocy z tą różnicą, ze tu się nawet nikt nie kręcił. Ja sama odniosłam wrażenie, zę zdjęcia widoczne  w Internecie oferują całkiem co innego. Jestem jednak ciekawa czy ktoś z was tam był i czy macie może inne odczucia. Być może to nam trafił się jakiś pechowy dzień :) Jakby kogoś interesowało to tu jest Cennik

6. Największe w Polsce akwarium w Zakopanym



Wcale tak duże nie było. Ciekawe aczkolwiek my dorośli trochę się nudziliśmy (Bardziej nam się podobało w akwarium w którym byliśmy w Chorwacji w podróży poślubnej). Jeżeli ktoś lubi takie spokonie miejsca to spoko. Mi osobiście nawet się podobało, zwłaszcza te pomarańczowe ryby ze zdjęcia. Ale było to takie MECH, dla dzieciaków po długim spacerze była to fajna sprawa. Jednak jakbym mogła znowu zdecydować wolałaby, ten czas spędzić inaczej. Cennik

Zastanawialiśmy się także nad Myszogrodem, ale ostatecznie tam nie dotarliśmy więc nie jestem w stanie wam powiedzieć czy jest to ciekawe miejsce.

I to wszystko co zwiedziliśmy wydawać by się mogło, że jest tego mało, ale uwierzcie mi te trzy dni były naprawdę intensywne, a w niedziele wyjechaliśmy po 14 plan był, aby spędzić czas na Krupówkach do 16, ale dzieci czuły się już zbyt zmęczone i stwierdziliśmy, że nie ma sensu i lepiej po prostu wrócić do domu :)

Chciałbym wam opowiedzieć jeszcze o domku w którym mieszkaliśmy i o pobliskiej karczmie, ale to może w następnym poście :)