środa, 17 kwietnia 2019

Nie pozwól by strach przed działaniem wykluczył cię z gry

Nie pozwól by strach przed działaniem wykluczył cię z gry ten cytat pochodzi z filmu Historia kopciuszka z Hilley Duff. Bardzo fajny, przyjemny film. Ale nie o filmie dzisiaj, a o strachu. O uczuciu, które towarzyszy wszystkim w mniejszym lub większym stopniu. Powyższy cytat towarzyszył w okresie gimnazjalnym, a i teraz zdarza się , ze do niego wracam.

Są osoby, które boją się zamówić pizzy. Mimo dwudziestu pięciu lat mama ich rejestruje do lekarza. W dużym towarzystwie stają się milczący wręcz niewidzialni. Ja byłam i poniekąd jestem jedną z nich. Introwertykiem. Tak to się teraz ładnie nazywa. Jednak w czasach przedszkolnych nie znano jeszcze takich ładnych określeń. W przedszkolu byłam nieśmiałą dziewczynką, która wybierała sobie osoby z którymi rozmawia. To brzmi jakbym była bardzo wyniosłą dziewczynką. Ale nie,wręcz odwrotnie. Bałam się nowych osób. Można to nazwać nieśmiałością. Tylko pytanie Skąd ten strach? Dlaczego będąc wśród nieznajomych odczuwamy strach? Bo nas nie zaakceptują? Nie to nie to. To nie ma sensu. Nie odzywając się właśnie stwarzasz brak akceptacji dla swojej osoby. Może boisz się, ze powiesz coś głupiego? Teraz wiem, ze tak mam, ale czy jako mała dziewczynka właśnie tego się obawiałam. Nie jestem przekonana. I nie potrafię wyjaśnić wam skąd się ten strach bierze. Nie ma na to odpowiedzi. Jest i już. Kulminacyjne pytanie brzmi Jak go pokonać? Łatwo nie jest, ale da się zrobić. Krok po kroczku. Uczucie satysfakcji gwarantowane już po pierwszym kroku.

Szkoły podstawowej nie wspominam zbyt przyjemnie. Przez swoją nieśmiałość zostałam czarną owcą. Na ich miejscu sama bym na siebie krzywo patrzyła. To nie tak, że w ogóle całkiem nic nie mówiłam. Ale było to bardzo mało i bardzo cicho zwłaszcza będąc w grupie. Bo, gdy złożyło się tak że wracałam do domu w tym samym kierunku co jedna z dziewczyn ( słowo jedna jest tu kluczowym słowem) z mojej klasy stawało się coś, jakby pstryknięcie palców. Prowadziliśmy pełną rozmowę przez całą drogę powrotną (miałam około kilometra od domu). Tak po prostu. Teraz pisząc to zdałam
sobie sprawę, że prawdopodobnie w tej całej nieśmiałości mogło chodzić o siłę przebicia. Wśród dużej liczbie osób nie umiałam się przebić, byłam zbyt cicha i zbyt zestresowana. A w momencie kiedy miałam możliwość porozmawiania z kimś na osobności może nie zmieniało się to jakoś drastycznie, dalej byłam ta cichą dziewczyną, ale jednak potrafiłam rozmawiać. Mając teraz niespełna trzydzieści lat, jeżdżąc na rodzinne spotkania mam wrażenie, że nadal jest tak samo. W momencie zjazdu całej rodziny z męża strony raczej jestem mało mówna, ale gdy pojedziemy w odwiedziny do teściowej bądź którejś ze szwagierek i jesteśmy sami rozmowa płynie jak rzeka. Może właśnie znaleźliśmy odpowiedź na pierwsze pytanie. Brak siły przebicia? Możliwe. Powrócimy jednak do drugiego pytania. Jak zacząć walczyć ze swoim strachem? Ja zaczęłam w gimnazjum. Pamiętam ten dzień jak dziś. Jedna z koleżanek opowiadała o swoim ulubiony serialu i była to Hanna Montana. Nie musze zaznaczać, ze też go oglądałam? Opowiadała o jednym z odcinków, o którym ? Tego już nie pamiętam:)) W każdym bądź razie cicha Wiktoria powiedziała jedno zdanie - Ja tez go widziałam. Albo cos w tym stylu. Rozmowa potoczyła się sama, dalej.  - A widziałaś tamten odcinek. Wracając ze szkoły byłam tak szczęśliwa jakbym wygrała w totka. A powiedziałam tylko jedno zdanie. Muszę tu zaznaczyć, ze w gimnazjum przeciwieństwie do podstawówki miałam koleżankę, która stała się moją przyjaciółką. Nie jestem w stanie opowiedzieć jak to się zaczęło. Ale jestem niemal pewna, ze zacząć się musiało od akceptacji ze strony tej drugiej osoby. Warto więc otworzyć się na tą czarną owce w stadzie, może dzięki tobie nabierze więcej sił, aby walczyć ze strachem? Ale co ty owa czarno owco możesz dla siebie zrobić? Po pierwsze przestać się tak nazywać! Jeżeli ty tak myślisz to dlaczego inni mieli by myśleć inaczej? Ale dziś nie o akceptacji samego siebie , ale o pokonywaniu strachu. Krok po kroczu. Pomalutku, powolutku. Powiedz nieznajomemu dzień dobry, w sklepie życz miłego dnia, uśmiechnij się do mijającej cię osoby,  jeżeli czegoś nie rozumiesz zagadaj do osoby obok. Rozmowa potoczy się sama. Łatwo się mówi zagadaj co? Uwierz mi wiem coś o tym. Problem jest w tym, że nikt za ciebie tego nie zrobi. Ale po wszystkim poczujesz radość tak jak ja owego dnia w gimnazjum.
Amy Cuddy napisała książkę pod tytułem Wstań, gdzie twierdziła iż postawa człowieka wpływa na jego emocje, odbiór przez innych rozmówców. Zapamiętałam jedną rzecz z tej książki. A właściwe postawę. Przed ważną rozmową czy egzaminem autorka radziła stać przez( o ile dobrze pamiętam)  dwie minuty w pozycji litery X, czyli rozłożone ręce rozstawione nogi. Brzmi śmiesznie? Też mi to przeszło przez myśl. Ale działa. Wypróbowałam na sobie. Co więcej samo wyobrażenie sobie
tej postawy też działa. Człowiek nabiera odwagi i łatwiej pokonać strach. Postawa. Jak wiele może o człowieku powiedzieć. Starajmy się być wyprostowani z głowa uniesioną do góry ( nie za wysoko żebyśmy nie wyszli na pysznych:)) Rozmawiając z kimś zaczynamy coraz bardzie się kulić, stawać się coraz mniejsi, zaplatamy ręce na piersi…. STOP W głowie wyobraźmy sobie postawę X i otwierajmy się na drugiego człowieka. Warto nad tym poćwiczyć.
No cóż, ale ja już sobie wyobrażamy, albo postaliśmy sobie w tej pozycji i nasze ciało staramy się utrzymać w pozycji otwartej to co więcej możemy zrobić? Jak znaleźć temat do rozmowy?
Będąc samemu pomyśl co lubisz robić. Wypisz wszystko na kartce co ci przyjdzie do głowy. Lubisz czytać książki, słuchać muzyki, jakiej najbardziej? Jakie filmy bądź seriale lubisz? Czy wolisz morze, czy góry?  Wolne spacery czy bieg? Czy lubisz zwierzęta?  Nie planuj tematów na przód. Bo to nic nie da. W padłam na ten  pomysł, ale bardzo szybko spalił się na panewce. Jednak dowiedz się co lubisz. Jeżeli (na razie ) nie chce pierwszy zagadać o swojej pasji, sprowokuj sytuacje. Weź swoją ulubioną książkę do szkoły, połóż na ławce w czasie lekcji, a na przerwie poczytaj. Ktoś w końcu się zapyta, zagada, zainteresuje. I tak z każdą inną rzeczą. Ulubioną muzyką czy serialem. Nie bój się krytyki. Jeżeli ktoś powie, ze mu się nie podoba zamiast się speszyć zapytaj jaki serial, książkę, muzykę lubi. Zainteresuj się. Nie twierdze, ze w momencie gdy ujawnicie przed resztą grupy swoje pasje wszyscy was nagle polubią, a wy będziecie swobodnie rozmawiać. Jednak w tym momencie stajecie się bardziej charakterystyczną osobą, ciekawszą. Nie twierdze też, że  od razu znajdziecie osobę z którą o swojej pasji będziecie godzinami rozmawiać. Krok po kroczku, słowo po słowie, zdanie po zdaniu. Ani się obejrzycie jak to słowo zamieni się w rzekę słów.

Dostałam kiedyś radę, nie była to rada ani od cioci, mamy czy koleżanki. Była to osoba wykształcona. Kazała mi opowiedzieć o najfajniejszej dziewczynie z mojej klasy. Po czym zaproponowała mi, abym była taka jak ona. Teraz być może wiem o co mniej więcej jej chodziło. Ale wtedy pomyślałam, ze jest głupia. Dlaczego mam udawać kogoś innego? Nigdy tego nie róbcie nie bądźcie jak inni. To prawda fajnie być wiecznie uśmiechniętą, pozytywną i towarzyską osobą jak ta owa dziewczyna z klasy. Ale nie chodzi o to, aby udawać kogoś. Trzeba znaleźć  tą radość w sobie i swój własny sposób na wyrażanie siebie.
Pamiętajcie krok po kroczku, słowo po słowie, zdanie po zdaniu, rozmowa po rozmowie...

środa, 10 kwietnia 2019

Ksiązki Kucharskie Anny Starmach

Kilka lat temu kupiłam sobie trzy książki kucharskie Anny Starmach. Większość z was zapewne kojarzy ją z programu Mastercheff, gdzie jest jurorką. Moja przygoda z tą autorką książek kulinarnych zaczęła się od jej programu Pyszne 25 nadawanego na TVN Style. Postanowiłam w końcu zaopatrzyć się w jej książkę, a że złożyło się tak, że bardziej opłacało się kupić pakiet to... Takim sposobem znalazły się u mnie książki kulinarne z serii Pyszne 25. Jeszcze za czasów blogowania na Onecie recenzowałam te trzy książki. Nie pamiętam czy przenosiłam ta recenzję na bloggera. W każdym razie już przepadło bo za długo zwlekałam z kopiowaniem treści bloga przed usunięciem całej blogerskiej strefy. Ale to nie ważne... Na początku zrobiłam kilka przepisów z książek, Naleśniki z pieczarkami i szpinakiem pychota :) Później jednak zaoferowana narodzinami drugiego dziecka książki poszły w kąt. Ostatnio z synkiem przeprosiliśmy książki kucharskie i zaczęliśmy z nich czarować przede wszystkim  słodkości. W książkach można także znaleźć dania na słono. Autorka obiecuje nam, ze każde danie nie zajmie nam dłużej niż dwadzieścia pięć minut i nie będzie kosztować więcej niż 25 złotych. Muszę przyznać, że nas nie okłamuje. No chyba, że tworzycie dania z czterolatkiem i dwulatkiem tak jak to trzeba tego czasu doliczyć. Większość przepisów, które udało nam się zrobić sprawdziło się. Ale nie martwcie się nie będziemy tu tylko słodzić. Zacznjimy od omówienia wszystkich książkek. Pyszne 25 i Pyszne 25. Nowa porcja przepisów łączy ten sam spis przepisów podzielony na dwa działy Na słono i Na słodko. Znajdują się tu minaturowe zdęcia wraz z podpisem i numerem strony na której znajduje się konkretny przepis. To bardzo ułatwia zarówno znalezienie konkretnego dania jak i wybór nowego :) Pyszne na każda okazję nie co się różni w tym temacie. Podzielono je na rozdziły typu Święta Bożego Narodzenia, Kolacja we dwoje czy Przyjęcie dla dzieci. Przed każdym rozdziałem mamy spis przepisów niestety w moim egzemplarzu znajduja się tylko miniaturki bez numeracji stron:( Co może nie jest zbyt utrudniające w znalezieniu danego przepisu. Jednak wersja w poprzednich książkach o wiele bardziej mi odpowiada i tak też wolałabym, aby i w tej wszystko znajdowało się na samym początku książki. Co rzeczywiście ułatwiło by znalezienie danego przepisu. No i wykonanie dań z tej książki trwa nie co dłużej, ale nie są trudne w wykonaniu :) Ponad to w książkach Pyszne 25 i Pyszne 25. Nowa Porcja Przepisów znajduje się pod koniec książki Niezbędnik, w którym dowiem się min. Jak wykonać polewę, masło klarowane, albo jak suszyć pomidory. Za to Pyszne Na każdą okazję zawiera Sezonownik, dzięki któremu dowiemy się z jakich świeżych warzyw i owoców możemy korzystać w danym miesiącu. Na kolejnych stronach mamy Poradnik w którym znajduje się wyjaśnienie takich spraw jak przechowywanie sałaty, gotowanie makaronu, czy organizacja kuchni

Wspomniałam już o przepysznych naleśnikach, ale czy było coś co nam nie przypadło do gustu? Oczywiście, ze tak. Raz zrobiliśmy prościutkie  w wykonaniu ciastka, ale wyszły bardzo twarde. Były dobre, ale raczej do nich nie wrócimy. Bez szału. Kolejne danie za tekie można uznać zupe czosnkową, która... No dobra ja po prostu nie jestem przekonana do zup tupu krem i już. Dla mnie to wszystko smakuje jak dania dla niemowlaków. Jest jeszcze parę dań typu krem, które raczej sobie je odpuścimy. Nie sądzę, abym się kiedyś przekonała.

Przedstawię wam teraz dania które z danych książek wykonaliśmy oraz dodam linki do przepisów

  • Zapiekane naleśniki z pieczarkami 5/5 (Przepis )
  • Tortilla, czyli omlet hiszpański 5/5 
  • Risotto pomidorowe 5/5
  • Pizza z patelni 3,5/5
  • Chilli con carne 5/5
  • Mięsne pulpeciki w sosie pomidorowym 4/5
  • Piersi z kurczaka w sosie pieczarkowym 5/5
  • Pomidory po prowansalsku 1/5
  • Placuszki z bananami 4/5
  • Jabłka w cieście  3,5/5
  • Pancakes z syropem klonowym 4/5 (Przepis )
  • Owocowa owsianka śniadaniowa 4,5/5 
  • Pączki ptysiowe 4/5
  • ciasteczka w piegi 5/5
  • Tiramisu 4/5 (Przepis)
  • Piszinger mojej mamy 5/5 (Przepis )
  • Czekoladowe brownie  5/5 (Przepis )
  • Mus czekoladowy 5/5 (Przepis )
  • Trufle czekoladowe 4/5
  • Krem bananowy 1/5
  • Czekolada na gorącą z wanilią 5/5


  • Pasta jajeczna z tuńczykiem 4/5
  • Krem czosnkowy 3/5
  • Kluski leniwe 5/5 (Przepis)
  • Ruloniki z pora zapiekane pod beszamelem 2/5
  • Klopsiki w stylu indyjskim 2,5/5
  • Omlet na słodko 5/5
  • Racuchy z serem 5/5
  • Deserowe naleśniki z owocami i sosem waniliowym 5/5
  • Gofry z bitą śmietaną 5/5
  • Babeczki z czekoladą i chili (my nie daliśmy chili, ale nam nie wyszły, dlatego nie daje oceny. Będzie druga próba )
  • Ciasteczka maślane 2/5 (Przepis )
  • Masło orzechowe 5/5 (Przepis )


  • Barszcz czerwony 5/5 (Przepis)
  • Kotleciki z polędwiczek wieprzowych 4/5 (Przepis )
  • Kurczak w czerwonym winie 4/5 (Przepis )
  • Malinowe tiramisu 4/5
  • Kurczak z pieczarkami i groszkiem 4/5
  • Pomarańczowe galaretki 5/5
  • Kakao 5/5
  • Ciasteczka z kakao 5/5
  • Czekoladowe naleśniki z bananami 5/5




Prawdopodobnie wszystkie przepisy Anny Starmach możecie znaleźć w Internecie. Ja podałam wam tylko te znalezione na stronie https://aniastarmach.pl/  Można znaleźć niektóre podobne przepisy dań, których  wam nie podlinkowałam bo nie były to jednak te same przepisy. Warto więc samemu trochę pogrzebać jeżeli macie ochotę na coś wymienionego przeze mnie, ale nie podlinkowanego. Ponadto w swoim programie pokazuje jak większość z nich zrobić. Także gdyby coś nie wyszło zawsze można podglądnąć samą autorkę przepisu :) My planujemy to zrobić w wolnej chwili.
Na koniec wspomnę, że za czasów oneta dużo publikowałam wykonanych przeze mnie dań. Zastanawiam się czy aby do tego nie wrócić. Co dało by nam motywacji do wypróbowania więcej przepisów z naszych książek kulinarnych :) Nie chciałabym publikować treści przepisów na blogu ze względu na prawa autorskie, ale jeżeli znalazłabym na oficjalnej stronie autorki chętnie podlinkuję :) To by było coś w stylu zdjęć wykonanych przeze mnie dań.












A jeszcze jedno... Pytanie Dlaczego tak naglę wróciliśmy do tych książek? Otóż jest wiele nowych wydanych książek Anny Starmach, które nas kuszą. Ale pojawiła się myśl, która nie chce nas opuścić. Po co nam nowe książki jak jeszcze nie wypróbowaliśmy wszystkiego( Albo większość interesujących nas przepisów) z książek, które już posiadamy? Także motywujemy się i działamy.

PS. Podobna myśl przychodzi, gdy stoję w biedrze przy stoisku z książkami (w promocji) wiedząc, ze mam stos nie przeczytanych książek i ta która mnie kusi będzie musiała sobie na nim poleżeć kilka miesięcy jak nie lat.... Tutaj tez już kroi się pomysł do motywacji, aby sięgnąć po te kupione książki :)